A oto dramat hetery, która zaszła w ciążę i drży przed tym, że kochanek znajdzie sobie żonę, i innej, której mężczyzna zadurzył się w znacznie od niej młodszej cytrzystce, a była też taka, której największym problemem stał się nieświeży oddech klienta...
Świat luksusowych prostytutek starożytnej Grecji ożył na świdnickiej scenie dzięki Teatrowi IFKIKA ((Inicjatyw Formalnej Komedii i Klasyki Alternatywnej) działającemu przy Instytucie Filologii Klasycznej i Kultury Antycznej we Wrocławiu. Przedstawienie otworzyło drugi dzień Transformacji.
Podstawą tekstu jest dzieło, które nie zostało bynajmniej stworzone przez hetery, lecz napisane przez wyobrażającego sobie jak to jest być heterą mężczyznę (ich klienta?) Alkifrona, a zatytułowane „Listy heter”. Okazuje się, że damy owe służyły niekiedy jako deska ratunku dla zakochanych beznadziejnie mężczyzn... mamy więc wybuch oburzenia hetery, która, wynajęta za trzy drachmy na całą noc, musiała przez całą noc wysłuchiwać zwierzeń i żalów porzuconego młodzieńca.
Młode aktorki bez wysiłku przerzucały się od ról męskich do żeńskich i z powrotem, był też balet wśród płonących świec i elementy pantomimy, wszystko kameralnie, płynnie, z budzącą podziw zręcznością. Genialnie tańczyły nawet ze stołem. Była i maszyna do pisania, muzyka jidysz i fortepian, a na końcu śmierć hetery i szaleństwo kochanka. Hetery nie wydają się zresztą być zwyczajnymi prostytutkami, raczej zaspokajały one tęsknotę mężczyzny za wolną i świadomą siebie kobietą w społeczeństwie, gdzie żona stała niewiele wyżej od niewolnicy swego męża i nie wypadało wchodzić z nią w zbyt dużą uczuciową zażyłość.
Wniosek mógłby być taki: emocje ludzkie nie zmieniły się aż tak bardzo przez te dwa i pół tysiąca lat.