- To pies tych ludzi, co tu mieszkali – mówi jedna z lokatorek bramy przy pl. Drzymały 3. – Wyprowadzili się na Osiedle Młodych, ale my nie znamy adresu. A pies się tu pojawił i tak tu się błąka od dwóch tygodni. My go karmimy, ale też nie stać nas, żeby psisko utrzymywać. A on dobry jest, gdybym mogła, to bym go przygarnęła.
- Oni się chcieli go pozbyć na pewno, bo przecież gdyby im uciekł, gdyby się zgubił, to pierwsze, co by zrobili, to tu przyjechali sprawdzić, czy nie wrócił na stare śmieci – mówi Henryk, który mieszka nieopodal pl. Drzymały. – Ja pamiętam, oni mieli dwa psy, jednego ponoć na wieś wywieźli.
- Ale może rzeczywiście im uciekł, może go szukają, może dzieci za nim tęsknią? – pyta mieszkanka jednej z kamienic przy placu.
Hektor jest młodym psem. Żywym i pogodnym. Biega po placu, bawi się z dziećmi. A nocami śpi na schodkach przed bramą, w której niedawno mieszkał z właścicielami.
- Noce teraz coraz zimniejsze. No i samochody tu jeżdżą, jeszcze go coś potrąci, szkoda psa. On nie jest agresywny, chował się z dziećmi – mówi lokatorka z tej samej bramy. – Ja już nie będę miała co mu dać jeść jutro. To kto go nakarmi?
Komendant świdnickiej straży miejskiej Stanisław Rybak przyznaje, że straż otrzymywała zgłoszenia na temat psa.
- Ostatnie zalecenia są takie, żebyśmy przez kilka dni poobserwowali psa, czy nie znajdzie się właściciel - mówi komendant Rybak i opowiada, że był taki przypadek, że straż zabrała pieska sprzed jednego z marketów, a po dłuższym czasie właściciel się zgłosił. Psa mu zwrócono, ale też ukarano mandatem. Według art. 77 kodeksu wykroczeń bowiem: „Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany”.
O Hektorze straż dowiedziała się we wtorek, 31 sierpnia. Skontrolowano plac Drzymały i rzeczywiście – psiak był tam.
- Później sprawdzaliśmy jeszcze 3 września o godzinie 8.55 i psa nie było, następnie patrol o godzinie 11.30 również psa nie stwierdził - mówi komendant Rybak. – Uznaliśmy więc, że pies wrócił do właściciela, bo od 3 września nie mieliśmy oficjalnego zgłoszenia.
Oficjalne zgłoszenie zostawiliśmy więc na straży miejskiej my.
- Teraz urząd miejski podejmie decyzję, czy psa od razu odwieźć do schroniska – mówi komendant Stanisław Rybak.