– Pierwszy start odbył się 20 czerwca w Wałbrzychu i te zawody traktowaliśmy również jako jedne z docelowych. Miały być one wyznacznikiem naszej siły przed długim sezonem wakacyjnych turniejów. Inauguracja wypadła nieźle. W pierwszych dwóch rundach pokonaliśmy wałbrzyskie pary, w trzecim meczu musieliśmy jednak przełknąć już gorycz porażki przegrywając 20:22 z parą Dusza/Gogola. Następnie przyszło zwycięstwo z duetem Ciborski/Kurek, a turniej zakończyliśmy drugą porażką, tym razem z ekipą Zieliński/Ruciak, zawodnikami występującymi na co dzień na boiskach II-ligowej Victorii Wałbrzych. Nasz rezultat to miejsce 7-8 – ocenia Michał Pękalski.
W kolejnych zawodach przeprowadzonych tydzień później w Świdnicy nie udało się poprawić rezultatu. Nasi zawodnicy notując dwa zwycięstwa i dwie porażki również musieli zadowolić się pozycjami 7-8.
4 lipca był szczególnym dniem dla naszych siatkarzy, którzy po raz pierwszy w seniorskiej karierze na piachu zdołali wejść do pierwszej czwórki silnie obsadzonego turnieju. – W walce o półfinał pokonaliśmy niezwykle silną parę Jerzyk/Ratajczak, zawodników występujących kolejno w II-ligowych Sudetach Kamienna Góra i I-ligowej Stali Nysa. Więcej osiągnąć niestety już się nie udało – komentuje Michał Pękalski.
I Eliminacja Grand Prix Dolnego Śląska rozgrywana w Oławie odbyła się 10 lipca. Silnie obsadzone zawody świdniczanie zakończyli na bardzo dobrej pozycji 7-8. Nasi zawodnicy dobrze nie wrócili z Oławy, a już wybierali się do Dzierżoniowa na kolejny turniej. Z pewnością ten start na długo pozostanie w pamięci naszych siatkarzy, którzy po raz pierwszy stanęli na najwyższym stopniu podium.
Tydzień później Kłodzko okazało się czarnym miejscem dla naszych zawodników, gdzie świdniczanie zanotowali najgorszy start w tegorocznych rozgrywkach. W pierwszej rundzie wylosowali wolny los, później przyszedł czas na dwie porażki i miejsce 9-12.
– 7 sierpnia odbył się kolejny turniej w ramach Grand Prix Dolnego Śląska rozgrywany w Obornikach Śląskich. Tam też doświadczyliśmy największego dreszczowca w naszej karierze. W meczu o wejście do strefy 5-6 spotkaliśmy się z parą Szuliński/Chmiela. Oddaliśmy sobie po secie i przystąpiliśmy do tie-break’a, kiedy rywale prowadzili już 14:9 nikt nie dawał nam większych szans. Wtedy nastąpił zryw, po nieprawdopodobnej końcówce wygraliśmy ostatecznie 18:16 – mówi Michał Pękalski.
Dzień później świdniczanie zapisali na swoim koncie jeden z najsłabszych występów w tegorocznych startach. Podczas turnieju w Dzierżoniowie na sześć zgłoszonych par zajęli jedynie czwartą pozycję. – Kolejne zawody kończyliśmy już w zdecydowanie innych nastrojach, mało tego to był nasz najlepszy start w tym sezonie. Turnieju wygrać się nie udało, zajęliśmy trzecią pozycję, ale obsada była naprawdę wyśmienita. Na zawodach pojawiło się 16 najlepszych par tegorocznych rozgrywek oraz kilka mocnych składów z poprzednich lat. Wygrany mecz o brąz z duetem Dusza/Gogola był dla nas jak mistrzostwo – twierdzi Michał Pękalski.
Kolejny przystanek Bolesławiec i miejsce 5-6, tydzień później w Dzierżoniowie na naszych siatkarzy nie było mocnych, bez straty seta stanęli na najwyższym stopniu podium. Między 28, a 29 sierpnia odbył się finałowy turniej Grand Prix Dolnego Śląska we Wrocławiu, na którym rywale nie dali naszym zawodnikom żadnych szans. Po szybkich dwóch porażkach zakończyli tym razem swoje wojaże na pozycji 9-12.
Miejsce 5-6 w kolejnych zawodach w Wałbrzychu rozgrywanych 29 września wystarczyło, aby świdniccy siatkarze wygrali cały cykl wałbrzyskiego Grand Prix. W ostatnim starcie tegorocznych rozgrywek odbywających się w Świdnicy, duet Pękalski/Orzechowski nie miał sobie równych tracąc w całych zawodach zaledwie jednego seta.
– Ten rok minął nam bardzo owocnie, ugraliśmy to co mogliśmy a nawet jeszcze więcej. Był to nasz pierwszy sezon grając wspólnie, ale na pewno nie ostatni. Za rok chcemy być jeszcze lepsi, wiemy że stać nas na to – dodaje Michał Pękalski.