A kilka dni temu inny znak leżał przy ul. Saperów, tuż przy schodkach prowadzących do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Świdnicy.
- Zgięty znak „stop” albo „ustąp pierwszeństwa” może doprowadzić do nieszczęścia, szczególnie, jeśli będzie jechał ktoś, kto nie jest ze Świdnicy – mówi Dariusz Mielecki, szef świdnickiej szkoły jazdy. - Ludzie miejscowi jeżdżą raczej na pamięć.
Ale w miejscach takich jak pl. św. Małgorzaty, gdzie organizacja ruchu zmienia się przy okazji remontu kilka razy do roku, nawet świdniczanina brak widocznego znaku może wprowadzić w błąd. A ten błąd może kosztować ludzkie życie!
Dziś już znak „stop” przy wylocie z ul. Łukasińskiego stał prosto. Nawet został wzmocniony, żeby znów nie upaść. Choć raczej nie upadł wczoraj sam. Nie było mocnych podmuchów wiatru. Być może ktoś w niego uderzył samochodem. Być może to wina wandali. Wyjątkowo bezmyślnych, bo ich „żart” mógł stać się przyczyną tragedii.
Za uszkodzenie znaku policja może nałożyć na sprawcę mandat nawet w wysokości 500 zł. A jeśli znak zostanie trwale zniszczony, a koszt jego naprawy przekroczy 250 zł, to winna zniszczenia osoba stanie przed sądem. Tak stało się w 2009 r. w Obornikach w Wielkopolsce. Sąd skazał mężczyznę złapanego podczas niszczenia znaków drogowych na kilkadziesiąt godzin prac społecznych.
Co robić, jeśli zobaczymy zgięty, odwrócony, przewrócony lub pomalowany znak drogowy? Najlepiej skontaktować się z zarządcą drogi. - Albo zgłosić to nam, my już sprawą się zajmiemy – mówi starszy aspirant Katarzyna Czepil z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.