Mężczyzna grasował od lipca do grudnia. W końcu wpadł na pozornie błahym przestępstwie. Innemu mężczyźnie ukradł dwie dychy, a kiedy właściciel pieniędzy próbował je odzyskać, złodziej użył siły. - W celu utrzymania się w posiadaniu skradzionych pieniędzy, wobec pokrzywdzonego użył przemocy dusząc go i doprowadzając do stanu bezbronności – mówi starszy aspirant Katarzyna Czepil z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.
A to już się nazywa kradzież rozbójnicza, według kodeksu karnego ten czyn jest zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności. Podobnie zresztą, jak kradzież z włamaniem, a tych Tomasz Ch. ma na koncie sześć.
Złodziej kradł przedmioty warte niewiele. - Raz jego łupem padło dwieście złotych, usiłował dokonać kradzieży na pięćset złotych, później ukradł trzysta zł, usiłował zgarnąć łup za pięćset złotych i znów ukradł za pięćset złotych – wylicza prokurator rejonowy Marek Rusin. Zatrzymany najczęściej włamywał się do piwnic i pomieszczeń gospodarczych, kradł rowery, sprzęt elektroniczny, butle gazowe. Jego łupem było także 150 litrów oleju napędowego, skradzionego z samochodu specjalistycznego na szkodę kopalni granitu.
To nie wszystko. Złodziej był agresywny. - W lipcu 2010 roku, uderzając szklaną butelką w głowę, spowodował uszkodzenie ciała mieszkańca gminy Dobromierz - dodaje Katarzyna Czepil.
Tomasza Ch. schwytali wspólnie policjanci z Posterunku Policji w Dobromierzu wraz z policjantami Wydziału Kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.