W Europejskim Centrum Przyjaźni Dziecięcej przy ul. Kościelnej 15 z Rzecznikiem Praw Dziecka Markiem Michalakiem i Supernianią Dorotą Zawadzką spotkali się pedagodzy szkolni, pracownicy socjalni i kuratorzy sądowi.
- Wracamy do tego, co było, bo przecież to w Sercu spotykali się kiedyś pedagodzy, to w Sercu spotykali się kuratorzy, to w Sercu spotykali się nauczyciele, a i dzisiaj też tu wszyscy są - powiedział Marek Michalak. Supernianię przedstawił: - To nie przypadek, że cykl otwiera spotkanie z wyjątkową osobą, która ma ogromną wiedzę i doświadczenie, i która przemierza Polskę wzdłuż i wszerz za przysłowiowe „Bóg zapłać”, żeby się nimi dzielić, co się nieczęsto zdarza – mówił Rzecznik Praw Dziecka. Dorota Zawadzka wedle jego słów dołączyła do grona misjonarzy, osób, które chcą coś zmienić, żeby każdemu dziecku żyło się lepiej.
Bo to wokół dziecka według Michalaka powinien się kręcić świat. - A nie wokół tych osób, które się o niego szarpią - mówił świdniczanin odnosząc się do rozwodów, które są bardzo stresującymi dla dzieci sytuacjami.
- Zawsze marzyłam o tym, żeby pracować z dziećmi i to marzenie zrealizowałam - powiedziała zgromadzonym Dorota Zawadzka. - To ja byłam tą panią, która wycierała dzieciom zielone gile. I tę pracę kochałam. Potem poszłam na psychologię i ostatecznie skończyłam ze studentami, którzy tak naprawdę niczym się nie różnią od pierwszoklasistów, może tylko gorzej pachną.
Superniania mówiła dużo o dzieciach, wychowaniu, ale też o samych rodzicach. - To, co mnie najbardziej martwi jako psychologa, to fakt, że rodzice się nie uczą, nie mają w domu książek o wychowaniu - stwierdziła. - Dzieci się uczą przede wszystkim patrząc na nas. Nie jest ważne to, co powiemy, ale to, co zrobimy. A my bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, co nasze dziecko widzi, co rozumie, co tak naprawdę czuje. A one widzą wszystko.
W ubiegłym roku wreszcie w polskim prawie znalazł się zapis o bezwzględnym zakazie bicia dzieci, z czego bardzo zadowolony jest Rzecznik Praw Dziecka. Ale i Superniania, która mówiła dziś o tym, dlaczego klapsy są złe, choć wielu ludzi uważa je za niewinne. - To jest tak, jak z alkoholizmem: on nigdy nie zaczyna się od jednej butelki, tylko zawsze od jednego kieliszka - mówiła Dorota Zawadzka. - Przemoc też zaczyna się od jednego klapsa. A potem słyszymy, że ktoś uderzył tylko raz, a dziecko ogłuchło. Ktoś uderzył tylko raz, a dziecko ma pękniętą nerkę. Ktoś uderzył tylko raz, a dziecko nie żyje, bo po uderzeniu spadło z łóżeczka.
Niestety, często rodzice są skrajnie nieodpowiedzialni. - Gdybym to ja miała coś do powiedzenia w tym kraju, to wprowadziłabym certyfikat bycia rodzicem - powiedziała Dorota Zawadzka, która jutro spotka się ze świdnickimi dziećmi i młodzieżą.