Wszystko działo się w nocy z 9 na 10 lipca zeszłego roku w Świebodzicach. Stanisław S. pochodzenia romskiego pił ze znajomą alkohol. W pewnym momencie przypomniał sobie, że Adam D. winien jest mu pieniądze – 80 zł. Kobieta próbowała przekonać kompana, że już późno, temu jednak pieniądze były natychmiast potrzebne. Oboje ruszyli do mieszkania Adama D.
Ale Stanisław S. chciał zaskoczyć znajomego i umówił się z kobietą, że to ona zapuka do Adama D. i przekona go, że jest sama. I ta tak zrobiła. Zastukała w okno, powiedziała gospodarzowi, że chce go odwiedzić. Razem ze Stanisławem S. przeszła do drzwi, które uchylił Adam D. Wtedy Rom popchnął kobietę i naskoczył na lokatora. Mężczyźni padli na podłogę, gdy Stanisław S. się podnosił, Adam D. złapał leżący nieopodal nóż i pchnął Stanisława S. w klatkę piersiową, po czym wypchnął go z mieszkania.
Stanisław S. miał uszkodzone płuco, policji powiedział, że został napadnięty przez inwalidę. Adama D. zatrzymano pod zarzutem usiłowania zabójstwa. Ale on przedstawiał inną wersję niż pokrzywdzony: że to on został napadnięty we własnym domu, że tylko się bronił.
- Przeprowadziliśmy wizję lokalną z udziałem pokrzywdzonego, podejrzanego i tej kobiety - mówi prokurator rejonowy Marek Rusin. - Biegły z zakresu medycyny sądowej potwierdził, że do obrażeń mogło dojść na skutek takich zdarzeń, jakie opisał podejrzany.
W końcu Stanisław S. potwierdził, że rzeczywiście było tak, jak zeznał ten, który ugodził go nożem. Adam D. dodatkowo opowiedział śledczym, że żył w strachu, ponieważ w jego otoczeniu działo się coś złego od jakiegoś już czasu. Ktoś mu wybił szybę, rozlał dziwną ciecz pod oknem. Mężczyzna bał się o swoje życie.
- Ustaliliśmy, że podejrzany działał w granicach obrony koniecznej - mówi prokurator Rusin. - A dzięki nowelizacji przepisów mogliśmy umorzyć to postępowanie już na poziomie prokuratury. Wcześniej to dopiero sąd mógł odstąpić od wymierzenia kary.
Co teraz? To przecież Adam D. został napadnięty. - Stanisław S. twierdził, że nie przyszedł z żadnym złym zamiarem, tylko chciał odzyskać swoje pieniądze - wyjaśnia prokurator rejonowy. - Doszło tu do naruszenia nietykalności, co jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Jeśli Adam D. będzie chciał, to może przed sądem dochodzić swoich praw.