W świdnickim areszcie przebywają tymczasowo aresztowani, ale też skazani recydywiści. Tylko najgrzeczniejsi mieli wczoraj zaszczyt uczestniczyć w koncercie. Wiadomo było, że na koncercie też muszą się dobrze zachowywać, panowie więc stali spokojnie podczas większości numerów. Ale gdy Grabaż śpiewał utwór „Czarny chleb i czarna kawa”, nieco się ożywili.
I nic dziwnego, tekst zapewne przemówił do ich wyobraźni, oto fragment:
Czarny czarny chleb i czarna kawa,
Opętani samotnością,
Myślą swą szukają szczęścia,
Które zwie się wolnością...
Wtem do celi klawisz wpada,
I zaczyna więźnia bić.
Młody więzień na twarz pada,
Serce mu przestaje bić.
Podobnie przemówił do wyobraźni utwór „Siedzimy tu przez nieporozumienie” (napisany przez Włodzimierza Wysockiego, z polskim tekstem Jacka Kaczmarka). Gdy Krzysztof Grabaż Grabowski oznajmił, że to koniec koncertu, osadzeni zaczęli się domagać bisów. I były dwa: „Piła Tango” oraz „Hej Kobieto”. „Raissy” (rozpoczynającej się od słów: „Chodź, chodź ze mną do łóżka”) Grabaż zaśpiewać nie chciał, bo – jak stwierdził – czułby się nieswojo wykonując ten utwór w tym miejscu.
Zespołowi za występ podziękował dyrektor podpułkownik Bogusław Wojtal wręczając album „Polskie więzienia”, ale też sami więźniowie. Jeden z osadzonych narysował każdego z członków Strachów.
- Mamy salę prób z pustymi ścianami, już nie będą puste - powiedział dziękując za upominki wokalista.