Materiał VIDEO: Mariusz Ordyniec
Sztuka jest stracić w spotkaniu zaledwie 21 bramek i zejść z placu pokonanym. Niestety, tak właśnie było w sobotę. Szare Wilki zagrały więcej niż dobrze w defensywie, ale kolejny już raz w ofensywie nie wychodziło prawie nic. Mnóstwo własnych błędów i niewykorzystanych sytuacji, a w decydujących momentach bojaźń wzięcia na siebie odpowiedzialności za oddanie rzutu zaowocowały bolesną przegraną. Pocieszające, że drużyna naprawdę walczyła i zostawiła na boisku serce. Oby ten animusz przełożył się na zdobycze punbktowe w kolejnych meczach, bo rzut oka na tabelę nie pozostawia złudzeń. Sytuacja jest bardzo poważna. Nie ma już miejsca na wpadki. Chcąc utrzymać się w I lidze i uniknąć baraży w tym sezonie nie można już sobie pozwolić na stratę punktów na własnym parkiecie.
ŚKPR przystąpił do meczu z wracającymi po kontuzji Christianem Motylewskim i Patrykiem Dębowczykiem oraz zatwierdzonymi do gry posiłkami z Opola - Adamem Cioskiem i Jakubem Kłodą. Zabrakło za to Błażeja Potockiego i Łukasza Czerwińskiego.
Debiutujący przed świdnicką publicznością trener ŚKPR-u Grzegorz Gowin miał pomysł na pokonanie Harcerzy. Kluczem miało być wyłączanie z gry Pawła Stołowskiego oraz powstrzymanie na kole Macieja Kubisztala. Z obu zadań jego podopieczni wywiązali się wręcz wzorowo, ale ciężką pracę wykonaną w obronie niweczyli koszmarną grą w ofensywie.
W pierwszej połowie ton rywalizacji nadawali gracze Czuwaju. ŚKPR prowadził tylko raz 2:1 w trzeciej minucie. Ostatni remis (8:8) notowany był w 17. minucie. Czuwaj niemal cały czas utrzymywał przewagę 2-3 bramek, a przed zejściem do szatni powiększył ją nawet do czterech trafień (15:11).
Również druga połowę lepiej rozpoczęli goście, którzy w 34. minucie odskoczyli na 17:11. Wtedy ŚKPR zacieśnił szyki obronne. Odrabianie strat szło jednak jak po grudzie. W 49. minucie Krzysztof Misiejuk zdobył kontaktową bramkę na 18:19, ale za chwilę, w ciągu niespełna dziesięciu sekund dwa gole z rzędu rzucił Kroczek i Czuwaj odskoczył na 21:18. Jak się później okazało właśnie na "oczku" zatrzymał się licznik gości. Konrad Gil, zastępujący w bramce ŚKPR-u kontuzjowanego Błażej Potockiego robił co mógł, aby wspomóc kolegów. Przez jedenaście minut zachował czyste konto, między innymi broniąc w tym czasie rzut karny. Te wysiłki okazały się jednak daremne, bo w ofensywie na dobre zacięli się też jego koledzy. Widząc swoją niemoc bali się podejmować decyzje o rzucie. Wynik 21:20 ustalono w 54. minucie. Przez sześć ostatnich minut ani jedni, ani drudzy nie byli w stanie zakończyć akcji celnym rzutem.
ŚKPR Świdnica - Czuwaj Przemyśl 20:21 (11:15)
Przebieg meczu: 5' 2:2, 10' 3:5, 15' 6:8, 20' 8:10, 25' 10:12, 30' 11:15, 35' 13:17, 40' 14:18, 45' 17:19, 50' 18:21, 55' 20:21, 60' 20:21
ŚKPR: Gil, Bajkiewicz - K. Rogaczewski 5, Misiejuk 4, Piędziak 3, Ciosek 2, Chaber 2, Kłoda 2, Krzaczyński 1, P. Rogaczewski 1, Węcek, Motylewski, Pułka
Czuwaj: Sar, Orłowski - Puszkarski 7, Kroczek 7, Kusal 2, Stołowski 2, Kubisztal 2, Misiewicz 1, Dejnaka, PiechnikKary: 6 minut
Więcej na skprswidnica.pl