Wtorek, 3 grudnia
Imieniny: Franciszka, Ksawerego
Czytających: 1491
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Świdnica: Awantura o gadżety erotyczne

Środa, 26 maja 2010, 22:05
Aktualizacja: 22:07
Autor: Karolina Osińska
Świdnica: Awantura o gadżety erotyczne
Fot. Wiktor Bąkiewicz
Właścicielka sex shopu przy ul. Długiej zdjęła z witryny zegar z rysunkowymi pozycjami a la Kamasutra. Powód? Zapowiedź pikiety przed sklepem. To drugi tego typu obiekt handlowy, który na tej ulicy ma kłopoty…

Zaczęło się rok temu, gdy na zabytkowej Kamienicy Pod Bykami zawisł różowy diabełek. Diablica właściwie. Diablica zachęcała do odwiedzenia sex shopu. Ale nie powisiała długo, gdyż pojawiły się głosy, że szpeci zabytek. Kurator zabytków przyznał rację i nakazał szyld z elewacji zdjąć. Sklep pozostał bez reklamy, więc właścicielka zaczęła szukać możliwości promocji. Pomysł: potykacz, inaczej koziołek, czyli takie coś, co stoi na chodniku przed sklepem i zachęca, by klient do niego wszedł.

- Musiałam przedstawiać projekty koziołka, a one ciągle były w urzędzie odrzucane – mówi Agata Dolasińska, właścicielka sklepu. W końcu udało się zadowolić urzędników: potykacz jest w barwach kamienicy, nie ma na nim słowa „sex”.

- Ale już obok, przy biurze kredytowym na tej samej kamienicy szyldy wiszą – zwraca uwagę pani Aldona, kierowniczka Erotic Shop-u, jak ostatecznie nazwano obiekt.

- Byłam w szoku – kwituje całe zamieszanie z sex shopem w Świdnicy właścicielka Agata Dolasińska. – Mam takie sklepy w innych miastach, nigdzie nie było takich problemów.

Dlatego teraz sklep z gadżetami erotycznymi reklamowany jest za pomocą różowego malucha. Na aucie może sobie widnieć diabełek. Tu już konserwator zabytków nie ma nic do powiedzenia.

Pani Agata ma pięć sex shopów, w sierpniu planuje otworzyć kolejne – w Jeleniej Górze i jeszcze jeden we Wrocławiu. Świdnicę niemiło wspomina.

W maju naprzeciwko otworzyła się konkurencja. Pani Ela, właścicielka nowego sex shopu mówi, że zaznaczyła w urzędzie miejskim, choć wcale takiego obowiązku nie miała, jakimi artykułami będzie handlować. Pozwolenie na działalności dostała. Ponieważ budynek, w którym ona prowadzi sklep, nie jest zabytkowy, problemu z szyldem nie było. Urządziła też witrynę. A na niej rozłożyła gumowe cycuszki, maskotki, poduszkę z rysunkową pozycją miłosną, kajdanki i inne podobne przedmioty. I stało się. Ktoś się poczuł poruszony, ktoś się poczuł urażony. Świdnicka Straż Obywatelska złożyła protest.

- Wzywamy do usunięcia i zaprzestania eksponowania na witrynie sklepowej przy ul Długiej „Sex sklep” materiałów i gadżetów o treści erotycznej i pornograficznej – napisała straż. - Wasza witryna jest w przestrzeni publicznej i obraża uczucia obywateli zmuszonych do jej oglądania. Sklep jest usytuowany w ciągu pieszym prowadzącym do kościoła, co jest gorszące dla idących do kościoła dzieci, młodzieży i dorosłych.

Dalej członkowie straży grożą pikietą i złożeniem zawiadomienia do prokuratury.

- Pikieta jest drastycznym środkiem i użyjemy jej w ostateczności – tłumaczy nam Krzysztof Lewandowski, komendant Świdnickiej Straży Obywatelskiej i jednocześnie radny Prawa i Sprawiedliwości.

- Chcielibyśmy, żeby właścicielka ograniczyła asortyment na wystawie – mówi Krzysztof Lewandowski.

We wtorek radny Lewandowski i jego partyjny kolega, również radny – Andrzej Gondek, poszli do sex shopu. A właściwie stanęli przed sklepem i zaczekali, aż właścicielka wyjdzie.

- Zamykałam sklep, a oni na mnie czekali – opowiada pani Ela. – Porozmawialiśmy. Usunęłam z wystawy zegar z Kamasutrą i małego metalowego wibratorka. Więcej nic nie zdejmę!

Co najbardziej razi radnych PiS-u?

- Tydzień temu widzieliśmy tam wibratory, coś jeszcze i tak dalej – mówi Krzysztof Lewandowski. – Są tam atrapy piersi… Też chcielibyśmy, żeby właścicielka je zdjęła z witryny.

- Powiedziałam, że różowych kapci nie usunę – zarzeka się pani Ela.

Właścicielka sex shopu mówi, że nie boi się pikiet, to tylko dla niej dodatkowa reklama. Te przedmioty, które według niej mogły naruszać czyjś dobry smak, ściągnęła z wystawy. Nie uważa, żeby na witrynie było coś szokującego.

- Weszła ostatnio do mnie starsza pani, która na witrynie zobaczyła kubek w kształcie cycuszka z napisem „pij mleko”. Powiedziała, że szuka prezentu dla wnuczki, która właśnie rodzi dziecko – opowiada pani Ela.

Zapytaliśmy o zdanie przechodzącą mieszkankę ul. Długiej, panią Teresę. Czy coś ją zszokowało na wystawie sklepowej?

- Wszystko dla ludzi – odpowiedziała starsza pani.

Zapytaliśmy też radną Zofię Skowrońską-Wiśniewską, która też akurat wtedy tędy przechodziła.

- Z punktu widzenia moralności ktoś tego do końca nie przemyślał – mówi radna. – Ja jestem w ogóle przeciwna otwieraniu tego typu sklepów w pobliżu kościołów czy szkół. To tak jak ze sklepami z dopalaczami.

Pani Ela rozkłada ręce. Mówi, że nie chce z nikim wszczynać wojen.

- Trudno mnie posądzić o jakąś dewocję, mam żonę dzieci – mówi radny Lewandowski. – Ale musimy stanąć w obronie tych ludzi, którzy sobie nie życzą tego typu przedmiotów na witrynie. Wysłaliśmy list do rzecznika praw dziecka z zapytaniem i prośbą o wsparcie. Czy on podziela nasz pogląd, czy mógłbym nam pomóc, doradzić.

Kiedy – i czy w ogóle – odbędzie się zapowiadana pikieta?

- Zobaczymy – odpowiada komendant Świdnickiej Straży Obywatelskiej.

Więcej na ten temat:
* Sex shop obraża uczucia obywateli,
* Świdnickie zagłębie sex-shopowe.

Twoja reakcja na artykuł?

1
100%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group