Nastolatki przez kilka lat uprawiali lekkoatletykę w GLKS Świdnica. Specjalizowali się w sprintach. O Pawiłojciu mówiło się nawet, że „ma talent”. I pewnie do dziś biegaliby po bieżniach…
Kilka miesięcy temu wspomniany Andrzej Kupczyk rozglądał się za młodymi zawodnikami – najlepiej sprinterami, którzy chcieliby spróbować swoich sił w bobslejach. Szukał tak zwanych „rozpychających”. Ich zadaniem jest maksymalne rozpędzenie boba na pierwszych metrach toru. Potem muszą błyskawicznie wskoczyć do pojazdu, skulić się i ruchami ciała pomagać sternikowi pokonywać zakręty.
Od telefonu, do telefonu, od znajomego, do znajomego dotarł do Pawiłojcia i Ślepokury. Potem zaprosił ich na trening, ocenił umiejętności. W czerwcu ubiegłego roku świdniczanie pojechali na pierwsze zgrupowanie kadry Polski w Spale. Spodobali się na tyle, że trzy tygodnie później zaproszono ich na treningi do niemieckiego Altenbergu. Wtedy po raz pierwszy wskoczyli do boba i z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę zjechali lodową rynną.
Czynili szybkie postępy. Wystartowali w cyklu zawodów Pucharu Europy. W klasyfikacji generalnej zajęli trzynaste miejsce. Do dziesiątki i uzyskania minimum olimpijskiego zabrakło im zaledwie jednego startu i dwóch punkcików.
Ich życiowym sukcesem był jak na razie styczniowy występ na Mistrzostwach Świata juniorów w szwajcarskim kurorcie St. Moritz. Choć nikt na nich nie stawiał – zajęli bardzo dobre siódme miejsce. Gdyby pierwszy ślizg wypadł tak dobrze, jak drugi, mogli znaleźć się nawet w pierwszej piątce.
Pawiłojć i Ślepokura przyznają, że „złapali bakcyla” i chcą z bobslejami związać się na dłużej. Marzą o starcie na kolejnej olimpiadzie. Na przeszkodzie w realizacji marzeń może jednak stanąć brak funduszy. Związkowa kasa często świeci pustkami. To z tego powodu nastolatków nie wysłano na jedne zawody Pucharu Europy, uniemożliwiając im tym samym wywalczenie olimpijskiego minimum. – To drogi sport – przyznają nasi zawodnicy. – Oczywiście w podstawowy sprzęt zaopatruje nas związek, ale na własną rękę też staramy się znaleźć dodatkowych sponsorów – mówią. Liczą, że w Świdnicy lub okolicy znajdzie się człowiek lub firma, którzy pomogą rozwijać swą pasję. – Tutaj mieszkamy, tutaj się uczymy. Może i tutaj znajdą się ludzie, którzy nam pomogą – mówią.
Kilka słów należy się i trenerowi kadry, urodzonemu w Świdnicy Andrzejowi Kupczykowi. To wychowanek lekkoatletycznej sekcji Polonii Świdnica. Był znakomitym polskim średniodystansowcem. Największe sukcesy odnosił w biegu na 800 metrów. Zdobył dwa medale halowych Mistrzostw Europy (w 1971 brąz na 800 metrów, a rok później również brąz, ale w sztafecie 4x400). Na Olimpiadzie w Monachium w 1972 roku na 800 metrów był siódmy. Kupczyk był też czterokrotnym rekordzistą Polski na 800 i 100 metrów. Trzykrotnie zdobywał tytuł mistrza Polski.