Przyjechał do nich ze swoim recitalem słowno-muzycznym "Jutro jest … wtedy pochylisz się nad sobą … i wzbudził duże zainteresowanie. Opowiadał historię swojego życia, mówił o sobie i swoich kolegach muzykach, których losy różnie się potoczyły. Jedni z nich potrafili w porę się zatrzymać, a drudzy spadli na samo dno. - Pamiętam Ryśka Riedla, chudego, zmęczonego, bezzębnego i naćpanego najlepszego polskiego wokalistę. Stał tak na scenie podczas koncertu i praktycznie nie istniał. Widziałem też jego małego syna, który na każde zawołanie ojca biegał do dilerów po prochy dla niego, czasem kursował między Katowicami a Sopotem - wspominał Wajk. - Wtedy było mi to zupełnie obojętne, teraz bardzo tego żałuje.
Jarosław Wajk odszedł z zespołu u szczytu swojej zawodowej kariery. Od kilku lat swoimi przeżyciami dzieli się z młodzieżą. Znany wokalista, autor tekstów i kompozytor śpiewa i opowiada im o swoich ciężkich doświadczeniach, sławie i walce z nałogiem. Był u szczytu kariery, gdy zwątpił w swoje ideały. Zorientował się, że skręcił w ślepą uliczkę, z której trudno będzie się wydostać. Jednak udało się. Dziś ma odwagę opowiadać o tym, co przeżył. - Mam nadzieję, że w ten sposób pomogę młodym ludziom w porę się opamiętać - mówił Jarosław Wajk, były lider "Oddziału Zamkniętego", podczas spotkania z młodzieżą w żarowskim gimnazjum.
Spotkanie zorganizował żarowski Ośrodek Pomocy Społecznej.
(Magdalena Pawlik)