Agnieszka Holland to klasa sama w sobie. Jedna lepszych polskich reżyserek, której kunszt znany jest na świecie tak jak Romana Polańskiego. „W ciemności” rozpoczyna się dosyć dramatycznie. Główny bohater Poldek( Robert Więckiewicz) wraz ze Stefkiem przechodzą przez las. Widzą biegnące nagie kobiety popędzane przez żołnierzy SS. Na końcu drogi słychać już strzały i wszystkie giną , leżąc w zbiorowej mogile. Scena przeraża, ale i zarazem wzrusza. Akcja filmu toczy się w okupowanym Lwowie. Konserwator kanałów i jego pomocnik dorabiają sobie do pensji grabieżą. Okradają mieszkania bogatych. Przez przypadek natrafiają w kanale na grupę Żydów, którzy z własnego mieszkania przebijają się do podziemi miasta. Za codzienną opłatę, mają milczeć. Wkrótce w gettcie odbywa się czystka i żydzi ukrywają się w tytułowych ciemnościach. Poldek choć wyrachowany ,pomaga im, donosząc jedzenie, wydając na nie prawie całą sumę, którą dostaje. A w kanałach toczy się zalążek prawdziwego życia. Jest zdrada małżeńska, jest zazdrość, miłość, i gotowanie obiadu z cebuli. Główny bohater chce zerwać z konspiracją, bo boi się o losy swojej rodziny. Sumienie jednak nie pozwala mu zapomnieć o ludziach, którzy nie wychodzą na powierzchnie. Wśród nich jest dwoje dzieci: Pawełek i Krysia. Na podstawie książki napisanej przez dziewczynkę i Roberta Marshalla „W kanałach Lwowa" powstał film. Przez całą projekcje nasuwa się tylko jedna myśl: jak dobrze żyć w dzisiejszych czasach i jak bardzo nie doceniamy tego co dzisiaj mamy.
„W ciemności” pokazuje ogrom ludzkiego cierpienia, ale też niepowtarzalnej siły i walki o własne życie. Genialna rola Roberta Więckiewicza, Agnieszki Grochowskiej w roli Klary gwarantują, że na długo po wyjściu z kina nadal myśleć będziemy o tamtych wydarzeniach. Film porusza, nie owija w bawełnę rzeczywistości tamtych czasów. Polak zrozumie. Nie wiadomo jednak czy widz i jury amerykańskie zrozumieją dramatyzm tamtych czasów. I jakby pompatycznie to miało zabrzmieć „W ciemności” dla Nas , polskich widzów już jest Oscarowy. Film ten należy traktować jako żelazną pozycję do obejrzenia.
W przyszłym tygodniu film Wojtka Smarzowskiego "Róża"