Jednym z głównych punktów sesji była prezentacja Rainera Pethrana z niemieckiej firmy GMF specjalizującej się od 25 lat w budowie aquaparków, która pełniła rolę doradcy przy budowie takiego obiektu we Wrocławiu. Zapewniał on, że budowa trwa około dwóch lat, a trwałość obiektów bez potrzeby gruntownych remontów wynosi ok. 20 lat. Prezentował wykonane przez firmę w Niemczech i Szwajcarii obiekty, wyposażone np. w otwierany dach, czy w strefę wellness. – We Wrocławiu powiedziano nam, że nie będzie strefy wellness, że nie może być na terenie obiektu żadnych rozebranych ludzi, a obecnie zmieniono zdanie i obszar ten będzie poszerzany – mówił. Firma prowadziła też badania dotyczące potencjalnych wpływów, zasobności portfeli mieszkańców, innych obiektów tego typu w pobliżu. Wysoko oceniono planowaną lokalizację przy ul. Śląskiej.
Trochę liczb: widełki ukazujące potencjalną ilość odwiedzających rocznie na podstawie przeprowadzonych badań wykazują rozpiętość od 317.572 osób w najlepszym przypadku przez 254.058 po 190.543 w przypadku najniższej liczby spodziewanych odwiedzin. Oznacza to 400-500 osób dziennie i 1000-1500 w weekendy. Firma opracowała koncepcję dla szkół i stowarzyszeń oraz chcących uprawiać sporty wodne. Przy basenie miałyby być oprócz sauny także strefa fitness i wellness, z nich oczekuje się gros zysku, 60 %. – Jeśli martwicie się państwo, czy to się przyjmie w Świdnicy, to możemy zapewnić, że aquapark jest jak MacDonald, jak już jest, to wszystko samo idzie – żartował Rainer Pethran. Mówił o wzroście atrakcyjności miasta dla biznesu i potencjalnych mieszkańców, o poprawie zdrowia.
Radni byli trochę zaniepokojeni tym, że zamiast spodziewanych 45 milionów przedstawiciel GMF konsekwentnie mówił o 60. – Ta kwota jest wypadkową przeprowadzonego badania i naszych doświadczeń z innych projektów. Widełki dolne? Za 20 milionów na pewno się nie da. – Okazało się też, że kwota, którą uściślono na 56 mln 160 tys. zł nie zawiera w sobie budowy infrastruktury komunikacyjnej, czyli dróg i parkingów. I że GMF ogranicza się tylko do wykonawstwa, a nie wnosi żadnego własnego wkładu, ani nie radzi, skąd pozyskać środki. Radni próbowali dociekać, czy nie da się zrezygnować z któregoś z elementów, ale doradca przestrzegał przed traktowaniem projektu jako zbioru puzzli. – Atrakcyjność całości natychmiast spadnie, spadną też przewidywane zyski. – Poza tym z projektowanych 36 miejsc pracy tylko 15-18 oznacza etatowe umowy.
Uwagę radnych przyciągnęła szczególnie ogromna kwota 9 mln przeznaczonych w projekcie na wynagrodzenie architektów i inżynierów. – 9 milionów kosztowałoby to w Niemczech, my jesteśmy przekonani, że u nas będzie mniej, bo honoraria architektów są niższe, i podajemy kwotę mniejszą – zapewniał wiceprezydent Ireneusz Pałac. – Wierzę, że wszystko można zrobić za 2/3 kwoty 60 mln. Trudno zresztą tak naprawdę mówić o kosztach przed wykonaniem kosztorysu inwestorskiego. Przez najbliższe pół roku będziemy poszukiwać właściwej drogi finansowania. Będzie powołana do życia spółka celowa, podmiot gospodarczy, który wystąpi w roli inwestora, a wówczas odpadną koszty watu. Firma GFM wykazała dużą ostrożność, może się okazać, że zyski będą znacznie większe – Świebodzice mają frekwencję na poziomie 550 tys. osób rocznie, a Wrocław osiąga wysokie dochody. Przy ratach rozłożonych na 15 lat roczne obciążenie budżetu miasta będzie na poziomie 5 mln 700 tys. zł. To jeszcze nie tragedia.
Za 900 tys. władze miasta spodziewają się uzyskać projekt budowlany i wykonawczy, chcą też, aby wystarczyło na przeprowadzenie przetargu.
