Godzina 18.10. Ktoś wlazł do wózka sklepowego, z głośników buchnęła ostra muzyka, coś się zaczyna dziać. Postacie biegają dziko wokół widowni, potem tańczą, jedna tarza się po scenie. Kurz wiruje w promieniach reflektorów. Nieruchoma statua na wózku sklepowym podjeżdża na front sceny. Ciemność.
- To przedstawienie nie przestrzega jedności czasu ani akcji. Tylko miejsca. To przedstawienie nie przestrzega zasady czwartej ściany. Wiemy, że tu jesteście. To przedstawienie nie ma żadnego przesłania. Nie przestrzega żadnych zasad – zawodzą dwie postacie na modłę kościelną. – Boicie się? – Nie! – odpowiada głos z widowni.
Co jest dalej? Jest molestowanie seksualne, prostytucja za pracę, mobbing, cmentarz, morderstwo. Notujemy uzasadnione użycie wulgaryzmów, które wprawiają młodą widownię w stan euforii. Jest też świetnie zrobiona parodia wywiadu dla fikcyjnej stacji radiowej, w której młodzi aktorzy odpowiadają na pytania typu: „Czy to jakaś manipulacja ze strony dorosłych?” Wszystko trzymane jedną pewną ręką, nic się nie rozłaziło. Choreografia robiła wrażenie.
A więc, co to jest Poland? „Jakieś takie miejsce przetrwania”. „Nie płakać.” „Nie uciec stąd.” „Nie dać się zabić na ulicy.” „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my, mamusiu, kupujemy!” – krzyczy dziewczyna do telefonu. I, wbrew zapowiedziom, jest diagnoza, morderczo trafna. Odpowiedzią na chaos jest desperacja, a ucieleśnieniem desperacji – domyślamy się, co.
Ciekawe, czy tak właśnie myślą, czy też wsadzili sobie do głów myślenie, które do nich przyszło? Czy rzeczywiście nie podoba im się barwne śmietnisko wokół, czy ta autoironia jest wrodzona, czy nabyta? Ani nam nie uchodziło o to pytać, ani im odpowiadać.
Mimo wytrwałych poszukiwań w kolejce do szatni i podstępnych pytań nie udało się znaleźć nikogo, komu by się nie podobało. A co się podobało? „Wszystko!” – odpowiadają Iza i Daria, gimnazjalistki, a młodszy chłopak śpiewa początek piosenki „Moja stara...”, która pewnie stanie się hitem. Jeszcze w busie jakieś dziewczyny dyskutują na temat symboliki zdejmowanej skarpetki.
Diagnoza nr 1: pewien świdnicki hipermarket będzie musiał oddać wózki do reperacji.
Diagnoza nr 2: wygląda to na sukces.
Reżyserem jest krakowski aktor Juliusz Chrząstowski. W rolach głównych zobaczyliśmy: Irminę Pączek, Jacka Rękasa, Olę Nowak, Karolinę Kosior, Malwinę Kotowicz, Marcina Grabowskiego, Matyldę Barczyszyn, Monikę Falkowską, Paulinę Kalinowską, Radosława i Patrycję Strzyżewskich oraz Tomasza Puzio.
Projekt “Mejdin poland” dofinansowany jest ze środków na profilaktykę i rozwiązywanie problemów alkoholowych pochodzących z budżetu miasta Świdnica.