Słynne palmy wielkanocne powstają w wielu miejscowościach gminy. Mają po kilka metrów, a wicie ich zajmuje sporo czasu. Do wykonania palm wykorzystywane są suszone zioła, kwiaty, zboża , niektóre farbowane są na kolorowo. Są też kwiaty wykonane z bibułki i żywe gałązki krzewów.
Taka tradycja wicia kolorowych palm w gminie Żarów ma już kilkadziesiąt lat. Przygotowują je przedszkolaki, całe rodziny, panie z Kół Gospodyń Wiejskich, a nawet strażacy. W ten sposób wszyscy dbają o wyjątkową, lokalną tradycję. - Taką profesją, tuż przed Niedzielą Palmową trudnią się członkinie naszego Koła Gospodyń Wiejskich. Już na kilka tygodni wcześniej gospodynie skrupulatnie przygotowują niezbędny materiał. Spotykamy się potem na świetlicy wiejskiej i tam wspólnie przygotowujemy palmy wielkanocne. Każda z nich wykonana jest z naturalnych surowców: bukszpanu, gałązek wierzbowych, trzciny i oczywiście ręcznie witych kwiatów - mówi Ewa Wołek mieszkanka Kalna, która pomaga gospodyniom w przedświątecznych pracach.
Przygotowywanie palm wielkanocnych zajmuje sporo czasu, dlatego tutaj w Kalnie, na świetlicy wiejskiej odbywają się również warsztaty dla najmłodszych mieszkańców wsi. - Uczyliśmy dzieci z grupy zajęciowej "Słoneczko" techniki robienia kwiatów z bibuły w dwóch rozmiarach, a także wyplatania palm z bukszpanu, bazi, tuji, witek trzcinowych i kwiatuszków z krepiny. Nasze gospodynie zajęły się natomiast przygotowywaniem kwiatów na dużą palmę wielkanocną, która zostanie poświęcona w kościele w Wierzbnej. Mniejsze palmy wielkanocne, które zostały wykonane przez dzieci zostaną poddane weryfikacji na szkolnym konkursie - dopowiada Ewa Wołek z Kalna.
W najbliższą niedzielę wszystkie palmy zostaną poświęcone w kościołach. Wszystkie symbolizują męczeństwo, ale również zwycięstwo nad śmiercią i odradzające się życie. - Dla mnie wspólne wicie palm było świetną zabawą połączoną ze wspomnieniami, opowieściami, ale również formą kultywowania tradycji, zainteresowania dzieci kulturą i naszymi zwyczajami regionalnymi, a przede wszystkim integracji dzieci ze środowiskiem lokalnym - przyznaje z uśmiechem na twarzy Ewa Wołek.