Nasz zespół nie był faworytem w tym meczu, gdyż dużo wyżej w tabeli znajduje się ekipa z Elbląga. I te statystyki się potwierdziły na parkiecie, bowiem mecz nie miał praktycznie żadnej historii.
Trener Krzysztof Terebun nie mógł liczyć na wszystkich graczy. Zabrakło kontuzjowanych Patryka Dębowczyka i Konrada Krzaczyńskiego, a także Tomasza Jarząbka i Michała Rzepeckiego, których zatrzymały obowiązki na uczelni i sprawy służbowe. Pierwszy mecz w barwach ŚKPR rozegrał sprowadzony z Lubina Patryk Widziński.
– Trudno znaleźć jakieś pozytywy po tym meczu. Rywal był lepszy w każdym elemencie i każdej formacji, przewyższał nas też warunkami fizycznymi. Chyba najwięcej na co mogliśmy dzisiaj liczyć to przegrana dychą – mówi Arkadij Makowiejew, trener odnowy biologicznej ŚKPR-u.
Już początek meczu pokazał, że świdniczanie nie są w stanie nawiązać wyrównanej walki z rywalem. Elbląg prowadził 10-1, a najwyższą przewagę osiągnął na 10 minut przed końcem meczu, kiedy prowadził różnicą 20 goli (35-15).
Mebla Wójcik Elbląg – ŚKPR Świdnica 37:21 (22:8)
ŚKPR: Wasilewicz, Olichwer, Bajkiewicz – Piędziak 5, Bieżyński 5, Kijek 4, Chaber 3, K. Rogaczewski 1, Bruy 1, Macyszyn 1, Dziwiński 1, Grochowski, Czerwiński
Kary: Meble Wójcik 8 minut, ŚKPR 6 minut