Była to ósma konfrontacja obu ekip w I lidze. W siedmiu poprzednich sześć razy wygrał Czuwaj, a raz był remis. Goście byli więc faworytem, ale świdniczanie niewiele sobie z tego robili. Stanęli do walki z podniesioną przyłbicą. Narzucili rywalom bardzo twarde warunki gry. Trzeszczały kości, co chwilę któryś z graczy lądował na ławce kar. To była prawdziwa walka na wyniszczenie. Na szczęście gorącą atmosferę potrafili okiełznać arbitrzy. Para Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski z Zielonej Góry prowadziła ostatnią Świętą Wojnę: Kielce – Płock i świetnie odnalazła się też w „świdnickim kotle”. Także dzięki temu kibice mogli ekscytować się widowiskiem najwyższej próby.
Po wyrównanym początku nieznaczną przewagę uzyskał ŚKPR. Do przerwy gracze Grzegorza Garbacza prowadzili 17:14. Po zmianie stron Szare Wilki odskoczyły już nawet na 28:21 w 47 minucie, ale na fetowanie zwycięstwa było jeszcze za wcześnie. Zmiana systemu gry w obronie na 4-2 i odważna gra w ataku bez bramkarza pozwoliła Czuwajowi wrócić do gry i zbliżyć się na zaledwie trzy bramki (30:27 w 53 minucie). ŚKPR wytrzymał jednak presję i dowiózł trzy punkty do końcowej syreny.
Cały zespół zostawił na parkiecie mnóstwo zdrowia. Już wiadomo, że bój z Harcerzami urazami, miejmy nadzieję, że niegroźnymi, przypłacili Tomasz Wasilewicz, Mateusz Piędziak i Patryk Dębowczyk. Na szczęście teraz w rozgrywkach nastąpi dwutygodniowa przerwa. Będzie więc czas na podreperowania zdrowia.
Warto odnotować pierwszoligowy debiut kolejnego członka złotej drużyny juniorów młodszych – Olgierda Etela oraz minuty jego kolegów: Sebastiana Borowskiego i Pawła Starosty. Z tych młodych graczy już jest pociecha, a postawa w tak trudnym i twardym meczu budzi wielkie uznanie. Borowski rzucił trzy bramki, ale przede wszystkim harował jak wół w obronie bez respektu „przestawiając” doświadczonych rywali...
Ostatnie minuty kibice obserwowali na stojąco dziękując Szarym Wilkom za kolejny niezapomniany spektakl.
POWIEDZIELI PO MECZU
Grzegorz Garbacz (trener): Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu i tak było. Do końca nie można było być pewnym zwycięstwa. Cały czas trzeba było zachować pełną koncentrację, bo przeciwnik nie odpuszczał i zbliżał się na dwie-trzy bramki. Cały zespół bardzo się napracował i zasłużył na gratulacje. Można było mieć pewne zastrzeżenia do pierwszych minut, gdy popełniliśmy zbyt dużo prostych błędów, ale takie rzeczy w każdym meczu się zdarzają. Bardzo się tez cieszę z postawy młodych zawodników. Łapanie minut w takich trudnych meczach to dla nich wielkie doświadczenie.
Patryk Rogaczewski (skrzydłowy) Po dwóch porażkach bardzo zależało nam na zwycięstwie. To był bardzo trudny mecz, ale uważam, że potrafiliśmy go kontrolować. W końcówce mieliśmy kłopoty z obroną 4-2, ale uspokoiliśmy grę i dzięki temu obroniliśmy zwycięstwo. Czuwaj na pewno miał w tym meczu swoje kłopoty – przyjechali tylko z jednym bramkarzem, na pewno odczuli też podróż, ale dla nas najważniejsze jest to, że zdobyliśmy trzy punkty.
ŚKPR Świdnica – Czuwaj Przemyśl 33:30 (17:14)
ŚKPR: Prus, Wasilewicz, Bajkiewicz – P. Rogaczewski 6, Cegłowski 6, Dębowczyk 5, K. Rogaczewski 4, Borszowski 3, Borowski 3, W. Makowiejew 3, Piędziak 2, P. Kijek 1, Chaber, Starosta, Lasak
Źródło: ŚKPR Świdnica