Sobotnie spotkanie lepiej rozpoczęli goście ze Strzegomia, którzy już w 8. minucie objęli prowadzenie. Po dynamicznej akcji Uszczyka obrońca gospodarzy dotknął piłkę ręką w polu karnym i sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł najlepszy strzelec AKS-u – Marcin Wasilewski i pewnie pokonał golkipera z Chocianowa. AKS mógł strzelić do przerwy jeszcze co najmniej dwa gole, ale dwukrotnie pecha miał Alwin, trafiając futbolówką w słupek.
Po zmianie stron w dalszym ciągu stroną dyktującą warunki byli goście. Bramkarz miejscowych bronił w nieprawdopodobnych okolicznościach, mając przy tym wiele szczęścia. Stara piłkarska prawda mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak było w tym przypadku. W 70. minucie Stal Chocianów doprowadziła do remisu. Arbiter zamiast odgwizdać faul na Sabacie, podjął decyzję o kornerze dla miejscowych. Po dośrodkowaniu i pięknym strzale padło wyrównanie. W ostatnich minutach AKS mógł jeszcze strzelić gola na 2:1. Wręcz wymarzonej okazji nie wykorzystał Kloc, szczęścia zabrakło także Sudołowi, który uderzył z wolnego minimalnie obok bramki. Gwoli prawdy, również ekipa z Chocianowa mogła cieszyć się z trzech punktów, ale zawody ostatecznie zakończyły się podziałem punktów.
- Duży niedosyt, ale szanujemy ten punkt. Powinniśmy z Chocianowa wrócić z tarczą. Zagraliśmy zupełnie inaczej niż w sparingu i to my stwarzaliśmy zdecydowanie więcej okazji bramkowych. Nie pozwoliliśmy miejscowym wykorzystać ich największej broni, czyli gry z kontry. Gdyby Stali udało się jeszcze strzelić na 2:1 w ostatniej akcji meczu, byłoby to bardzo niesprawiedliwe. Za tydzień gramy w Strzegomiu z najsłabszą drużyną – Lotnikiem Jeżów Sudecki i powalczymy o komplet punktów. Nie możemy zlekceważyć przeciwnika, bo inaczej może się to zakończyć różnie – skwitował trener Jarosław Krzyżanowski.
Stal Chocianów – AKS Granit Strzegom S. A. 1:1 (0:1)
AKS: Kretkowski – Durajczyk, Dominiak, Sudoł, Sabat, Krupnik, Sobczak (Domaradzki), Uszczyk, Alwin (Szerszeń), M. Wasilewski (Kloc), A. Wasilewski (D. Krzyżanowski).