W początkowej fazie meczu na murawie niewiele się działo i brakowało składnych akcji z obu stron. Dopiero w 10. minucie Szuba uderzył z dystansu, ale pewnie obronił to uderzenie bramkarz gospodarzy. W odpowiedzi w 17. minucie nasz bramkarz musiał wykazać się sporym kunsztem i przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W 27. minucie Szuba uderzył z wolnego mocno, ale niecelnie. Kilka minut później w polu karnym miejscowych powstało olbrzymie zamieszanie. Do piłki dopadł Borowy, ale nie trafił w światło bramki. W 37. minucie Polonistom dopisało sporo szczęścia, bowiem Kozachenko wybił piłkę z linii bramkowej. Minutę po tej akcji na kolejny strzał z dystansu zdecydował się Szuba i bramkarz miał sporo problemów z zatrzymaniem tej próby.
Drugą połowę świdniczanie zaczęli od odważnych ataków. W 51. minucie Myrta dograł idealnie do Borowego, ale ten niestety spudłował z kilku metrów. Wreszcie w 55. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sowy do piłki doszedł Łukasz Kot i wyprowadził naszą ekipę na prowadzenie. Pogoń jeszcze dobrze nie otrząsnęła się po stracie gola, a już straciła kolejnego. Tym razem Borowy przymierzył z około 10 metrów i zrobiło się 0-2. Nasi chcieli iść za ciosem, ale w kolejnej akcji dokładności zabrakło Myrcie. W 73. minucie Borowy idealnie dograł do Myrty, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Do końca spotkania nasi spokojnie kontrolowali wydarzenia na boisku i mieli jeszcze co najmniej dwie dobre okazje do podwyższenia prowadzenia, ale ich nie wykorzystali. Oleśnica nie miała zupełnie koncepcji, jak sforsować pewnie grającą defensywę Polonii. Odnotować można właściwie jedynie akcję z doliczonego czasu gry, kiedy Bartosz Kot stanął na wysokości zadania i powstrzymał atak napastnika rywala.
Pogoń Oleśnica – Polonia/Stal Świdnica 0-2 (0-0)
Polonia-Stal: B. Kot, Kozachenko, Klemiński, Salamon, Ł. Kot, Sowa, Szuba (84' Mazanka), Łuszkiewicz (88' Smutek), Jagieła (81' Mordasiewicz), Borowy (89' Gładysz), Myrta (75' Filipczak).