Majowe nawałnice dały się we znakom rolnikom w południowej Polsce. Czy naszych producentów rolnych też dotknęły? W pewnym stopniu tak.
- Brakuje takich rzeczy, które są sadzone i siane w maju, a więc młodej marchewki, kopru, sałaty. Klienci często o te produkty pytają – mówi sprzedający Piotr Bentkiewicz. – Ceny nieznacznie poszły w górę, o jakieś dwadzieścia, trzydzieści groszy. Ale te ceny nie zmieniają się od lat.
Ucierpiały też sadzonki. Ewa Mielczarek handluje pomidorami. Wczoraj wystawiła je na targu z ceną złotówka za sztukę. Wcześniej były po złoty pięćdziesiąt.
- Teraz jest trochę taniej, bo to już końcówka sadzonek. Dlatego teraz cena jest taka, jaka obowiązywała przed rokiem, ale jeszcze niedawno sadzonki były trochę droższe – mówi Ewa Mielczarek.
Jakie są ceny na targu? Sałatę można kupić za 2,5 do 3 zł za główkę. Kalafior za 3 do 3,5 zł. Cztery garście szczawiu za 2,5 zł. Truskawki za 3 zł (a np. odmianę „marmolada” za 4 zł). Ogórki za 3 zł za kilogram. I to według sprzedającego ogórki jest taniej niż zwykle.
- Ogórki tańsze, bo wody dolało – powiedział nam handlujący z powiatu świdnickiego, który nie chciał się przedstawić.
Małżeństwo handlujące płodami rolnymi twierdzi, że ceny w ogóle się nie zmieniły. Przyznają, że trudno im wyżyć z handlu. Ale robią to od lat i nie chcą rezygnować z tego źródła utrzymania. Z kolei klienci mówią, że nawet na targu wszystko drożeje.
- Drogo jest. Ulewy to taki chwyt, zawsze mają jakiś pretekst, żeby ceny podwyższać: a to ulewy, a to susza. Co czwartek jestem tu na targu, tak nawet rekreacyjnie przychodzę – mówi pani Wanda.
- Jest drożej niż rok czy dwa temu, ale co się dziwić: wszystko drożeje – mówi pan Marian. – Jednak wolę tu przyjść i kupić ziemniaki, pomidory czy owoce prosto z pola, a nie z jakiś podejrzanych hodowli, które dostarczają modyfikowaną żywność do marketów.