Kulisy tragedii, które znamy, jeszcze nie wyjaśniają wszystkiego.
- Wszystko będzie ustalone w toku śledztwa – mówi prokurator Ewa Ścierzyńska.
Już jednak wygląda na to, że do śmierci mechanika doszło w skutek innych wypadków niż wczoraj podawano. Piotr F. wymieniał poduszkę w kole. Pracował w kanale, nad którym stał 12-tonowy autobus.
- Poprosił innego mechanika o to, aby przekręcił kluczyk w stacyjce pojazdu. Gdy kolega przekręcił kluczyk, doszło do spowodowania obrażeń głowy poszkodowanego, został on uderzony stałym elementem podwozia – tłumaczy prokurator Ścierzyńska.
Prokuratura zabezpieczyła dokumenty pracownicze Piotra F., sprawdza, czy do tragedii nie doszło na skutek zaniedbania osób odpowiedzialnych w MPK za bezpieczeństwo i higienę pracy.
Pod uwagę brane są dwie możliwe bezpośredniej przyczyny zdarzenia. Jedna związana jest z podnośnikiem hydraulicznym, ale śledczy nie ustalili jeszcze, czy był użyty w momencie tragedii. Druga – z tym, że to uruchomienie silnika spowodowało przemieszczenie się pojazdu.
Piotr F. pracował jako mechanik od 11 lat.
Pierwsze doniesienia na temat wypadku, oświadczenie prezesa świdnickiego MPK oraz zdjęcia z miejsca tragicznego zdarzenia - tutaj.