– Dajcie nosze, kogo mamy kłaść na nosze? – woła pielęgniarka oddziałowa, pani Ela. Mija chwila i na noszach ląduje inna pielęgniarka, pani Ula. Po krótkim wprowadzeniu w sytuację kontrolujący manewry Krzysztof Lewandowski, główny specjalista do spraw BHP i PPOŻ daje znak do rozpoczęcia akcji: - Dziś zakładamy, że pożar wybuchł z tamtej strony korytarza.
Cztery osoby z personelu medycznego transportują nosze wraz z panią Ulą do drzwi wyjściowych na parterze. – Na parkingu gromadzimy się i wsiadamy do nadjeżdżających autobusów. – poleca pan Krzysztof. Szpital ma podpisaną umowę z MPK, że w razie potrzeby autobusy zostaną podstawione jak najprędzej.
Dziś odbywają się tylko ćwiczenia wewnętrzne, ewakuacja kolejnych oddziałów, co pół godziny jeden. Jutro, jeśli czas pozwoli na to strażakom, pojawią się wozy straży pożarnej. – Na Westerplatte w 2007 to się dopiero działo. Była straż pożarna, ambulanse, cała akcja ewakuacyjna autobusu, który wywrócił się nad Zalewem. – wspominają pielęgniarki. Tamte ćwiczenia były jednak przeprowadzane w połączeniu z siłami starostwa powiatowego.