- Niestety po kilkunastu kilometrach musieliśmy pożegnać jednego z kolegów, odniósł on poważną kontuzję przez, którą nie mógł dalej kontynuować marszu – mówi organizator i pomysłodawca Kamil Furmanek.
Pomimo tych trudności marsz trwał dalej. Trasa była wymagająca a widoki wspaniałe. Niestety problemy na trasie się nie skończyły.
- Po dwudziestu kilometrach musiałem pożegnać kolejnych uczestników marszu. To był jakiś pechowy dzień albo trasa była zbyt wymagająca. Wieczorem zbliżając się do Gór Sowich jeden z uczestników miał poważny uraz nogi. Cała sytuacja zmusiła mnie do przerwania marszu, nie chciałem narażać zdrowia reszty uczestników - podkreśla Kamil Furmanek.
Organizator planuje zorganizować kolejny, znacznie dłuższy marsz, jednak tym razem na wiosnę.