A dzień wcześniej uczestnicy mogli podziwiać metamorfozę modelki w Marylin Monroe i Japonkę. Tematem był makijaż, jego historia i funkcja, a drugiego dnia body-painting, tatuaże i technika airbrush. Warsztaty prowadziła wizażystka Iwona Langner.
Wśród dwudziestki uczestników znalazło się 2 chłopców i to jeden z nich bohatersko pozwolił się przekształcić w staruszka za pomocą airbrushu i henny. – To makijaż na potrzeby teatru, ma być widoczny z widowni, nie z bliska, stąd jest tak wyrazisty – tłumaczyła pani Iwona.
- Zrobiliśmy to po raz pierwszy, jako eksperyment – mówi o warsztatach Wioletta Ziobrowska, kierownik pracowni teatralnej MDK „Bartek” – ale chyba rozpoczniemy trwalszą współpracę. Uczestnicy dowiadują się na przykład, jak sobie nie zaszkodzić, stosując makijaż i przy okazji przełamują nieśmiałość, bo nie zawsze chcą się malować w celach teatralnych. Rzecz otwarta, przychodzą więc dzieci z zewnątrz, nie tylko z MDK-u. Dla dzieci z naszej pracowni to bardzo ważna sprawa, podstawy charakteryzacji. Chodzi o opanowanie techniki i poznanie różnic pomiędzy zwykłym a teatralnym makijażem.
- Może ktoś chce sam spróbować? – pyta pani Iwona mierząc z pistoletu do airbrusha. – To jest iglica, a to igła. Groźnie wygląda, a w dodatku to inteligentny sprzęt. Wie, kiedy skręcam go dobrze, a kiedy nie. Teraz musimy poczekać aż się spręży powietrze. Zobaczcie – to nie boli. Jest trochę zimno, ale niczego nie wbijamy.
Po wysokoprocentowej próbie roznosi się zapach spirytusu. – Tak się maluje również auta. – śmieje się pani Iwona. Kamil cierpliwie poddaje się zabiegowi, który rzeczywiście kojarzy się z lakierowaniem karoserii. Wszyscy solidarnie przeżywają proces nakładania podkładu razem z nim, wzdrygając się w tych samych momentach. – A teraz zrobię zmarszczki – zapowiada pani Iwona. – Nie za ciemne, do tego jakieś „kurze łapki”...
Efekt można podziwiać na zdjęciu.