– Do pokonania wybrałem dystans mega liczący tym razem 53km. Trasa wiodąca przez Karkonosze bardzo przypadła mi do gustu, ponieważ „najeżona” była w techniczne elementy - strome podjazdy, zjazdy, kamienie przypominające głazy oraz korzenie. Pogoda tego dnia była w sam raz na ściganie. Tuż po starcie który był przypisany na godzinę 11:00, mieliśmy przed sobą podjazd, który liczył kilka kilometrów. Przez cały ten czas znajdowałem się w czołówce czując, że nogi kręcą się idealnie. Koło 6. kilometra znajdował się pierwszy zjazd na którym stawka się porwała i od tego momentu porobiły się kilkuosobowe grupki zawodników.
Po przejechaniu 20. kilometra zmęczenie zaczęło się stopniowo nasilać, lecz mimo tego starałem się trzymać tempo. Na około cztery kilometry do końca zaczęły łapać mnie lekkie skurcze. Końcówka trasy prowadziła krętym zjazdem z dużą ilością kamieni, na którym wiedziałem, że jestem już niezagrożony. Następnie kawałek asfaltu, wjazd na stadion i meta. Maraton ukończyłem na pierwszym miejscu w swojej kategorii i 19 miejscu open. Wynik jaki uzyskałem w klasyfikacji open jest najlepszym dotychczasowym wynikiem jaki uzyskałem na tym dystansie. Podsumowując – maraton w stu procentach udany, trasa świetna, a tamtejsze tereny idealne do uprawiania kolarstwa górskiego. Był to jeden z moich ostatnich startów w tym roku – wyznał Mateusz Wiśniewski, kolarz grupy Boplight Aminostar Team Świdnica.