- Czołgami, bombami i na zbrodni nie zbuduje się nigdy dobrego świata. Pokoju i zaufania nie da się zbudować na kłamstwie – tak mówił biskup świdnicki Ignacy Dec, podczas uroczystej mszy świętej, podkreślając jednocześnie, że to właśnie dzięki Sybirakom pielęgnowana jest pamięć o tych, których wywieziono na bezkresy Syberii i stepy kazachstańskie. Tego dnia modlono się za ofiary II Wojny Światowej. – Wielu umarło w wyniku zimna i głodu, to setki tysięcy rodaków, którym okupant wschodni włożył krzyż wygnania, głodu, ciężkiej pracy, tęsknoty za Ojczyzną, do której większość już nie wróciła – mówił Ignacy Dec i apelował, aby przebaczyć i nigdy do tego nie wracać i nie powtarzać bolesnej historii. Jak zaznaczył biskup świdnicki niedopuszczalne jest to, że jeden z ówczesnych polityków otwarcie powiedział, że to, co się działo w tamtym czasie nie było zbrodnią ludobójstwa, ale taką sobie zbrodnią wojenną. – Czemu ma służyć taka poprawność polityczna, która ma charakter antypolski? – pytał Ignacy Dec. Zdaniem Jana Pawła II, to była klęska wszelkiego humanizmu.
Dziś funkcję przewodniczącego Związku Sybiraków w Świdnicy pełni Zygmunt Zelek. – Pamiętam, że Ci, którzy pracowali, dostawali dziennie 400 gram pszennego chleba, niepracujący 200 gram. To była jedna mała kromka. Praca w lesie była tym bardziej mordercza, bo często temperatura dochodziła do minus 50 stopni C. Nie uciekaliśmy. Między innymi dlatego, że w okolicy była plaga wilków, które by nas po prostu zjadły – wspomina Zygmunt Zelek, który urodził się na Syberii i dobrze pamięta pierwszą masową wysyłkę w 1940 roku. Takich historii byłoby więcej. Każdy z obecnych przeżył wiele i wiele doświadczył. Ci ludzie to żywa historia, a z dnia nadzień jest ich coraz mniej.
MaTa