Maltańczycy z Biberach schronisko odwiedzają od trzech lat. - Co roku przywożą odzież dla mężczyzn i jedzenie – mówi Gabriela Kowalczyk, szefowa schroniska dla bezdomnych.
Niemiecka pomoc dla mieszkańców naszego powiatu zaczęła się dziesięć lat temu od dzieci z Domu Dziecka w Bystrzycy Górnej. Kawalerowie zawsze przed przyjazdem kontaktują się z władzami miasta i powiatu, aby dowidzieć się, jaka pomoc najbardziej się przyda. - W rozmowie z panem Romanem Etelem padł pomysł pomocy dla schroniska dla bezdomnych – opowiada Walter Hänle, przewodniczący oddziału Kawalerów Maltańskich w Biberach.
Maltańczycy odwiedzają Świdnicę i okolice dwa razy do roku – przed Wielkanocą i przed Bożym Narodzeniem. Do schroniska brata Alberta przywieźli ubrania, dywany. - I jedzenie w formie takiej solidnej wieczerzy dla panów – mówi Walter Hänle. - A jako prezent na Boże Narodzenie: dwadzieścia pięć czekoladowych mikołajów.
Jutro Kawalerowie odwiedzą Dom Dziecka w Bystrzycy Górnej. Wiozą paczki dla podopiecznych. Każda jest wielkości pudełka po butach. Co jest w środku? - Nie wiem – odpowiada z uśmiechem Walter Hänle. - Paczki przygotowywali rodzice dzieci jednej ze szkół w Biberach.