Tydzień temu, w sobotę 19 lutego o godz. 17.50 strażnicy miejscy otrzymali od oficera dyżurnego policji informację, że na ul. Podchorążych leży mężczyzna. Na miejscu okazało się, że delikwent ma ponad siedemdziesiąt lat i jest po spożyciu alkoholu. Strażnikom powiedział, że wypił pięć piw. Odtransportowano go do domu w centrum Świdnicy i przekazano córce.
Tego samego dnia przy Żabce na rogu Wodnej i Wrocławskiej po godz. 22. też leżał mężczyzna – tym razem z rozbitą głową. Pogotowie zbadało go, po opatrzeniu został doprowadzony do miejsca zamieszkania i przekazany matce.
W niedzielę, 20 lutego, o godz. 17.15 na policję zadzwonił ktoś z informacją, że nieopodal ul. Ceglanej w kierunku Słotwiny leży mężczyzna. Strażnicy miejscy pojechali tam. Okazało się, że to bezdomny. Był zupełnie trzeźwy. Wymościł sobie niezłe posłanie, zgromadził w zagłębieniu w ziemi aż siedem kołder. Strażnicy zaproponowali mu przewiezienie do schroniska brata Alberta. Mężczyzna nie miał pojęcia, że może z takiej noclegowni skorzystać. - Na drugi dzień, kiedy go odwiedziliśmy w schronisku, był bardzo zadowolony, że tu trafił i nam dziękował - mówi komendant Rybak.
Kolejnego bezdomnego znaleziono w środę, 23 lutego, wieczorem. Jeszcze przed południem na straż zadzwoniła kobieta mówiąc, że na jej działce przy ul. Podmiejskiej w altance pomieszkuje obcy mężczyzna. Strażnicy podjechali na miejsce, ale nikogo nie zastali. Dopiero po godz. 20. okazało się, że bezdomny wrócił do nieswojej altanki. Miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie, został przewieziony do policyjnej izby zatrzymań.