Jednak chyba już o żadnych naruszeniach czy niedopatrzeniach nie może być mowy. Świdnicki sąd dwa razy był pewny, że Petr Petik dokonał gwałtu i bestialskiego morderstwa sam, sąd wrocławski wczoraj potwierdził to swoim wyrokiem.
Temida szybko zajęła się młodym mężczyzną ze Świdnicy, który zamordował 15 listopada 2008 r. Ewę Biernacką. Dwa dni po zbrodni trafił do aresztu, w sierpniu 2009 r. ruszył proces. Po miesiącu był już wyrok: dożywocie. Ale mecenas Łukasz Bielawski złożył apelację i sprawa znów wróciła do Świdnicy. Inny skład sędziowski w czerwcu wydał kolejny wyrok skazujący. I tym razem obrońca odwoływał się. Nadaremno.
Wczoraj przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu zeznawała biegła z zakresu DNA. Wypowiadała się ona m.in. na temat chusteczki, którą znaleziono półtora metra od ciała zamordowanej. Na chusteczce było DNA należące do nieustalonej osoby. Sąd uznał, że to nieistotny dowód. Miejsce, w którym została zamordowana Ewa, było często uczęszczane przez przechodniów, którzy skracali sobie drogę idąc torowiskiem przy ul. Bystrzyckiej. Chusteczkę mógł tu rzucić ktokolwiek.
- Cieszę się z wyroku sądu apelacyjnego – mówi prokurator rejonowy Marek Rusin. - To była prestiżowa sprawa dla naszej prokuratury, ciężka i trudna dla rodziny ofiary.
Więcej na ten temat:
* Petik sam zamordował Ewę, został skazany na dożywocie - środa, 16 czerwca