Dobrze jest, dopóki nie zachorujemy. I nie chodzi tu o wizytę u internisty lub lekarza rodzinnego tylko specjalisty. Koniec roku to zły czas na poważne choroby. Od października do nowego roku trzeba wstrzymać się z „bólami” i przeczekać. Jeśli akurat mamy szczęście to nic poważniejszego się nie stanie, jeśli mniej to będzie tylko gorzej. Dzwoniąc do pięciu największych świdnickich przychodni, chciałam zarejestrować się do neurologa. We wszystkich usłyszałam tę samą odpowiedź: miejsc nie ma już od października, dopiero po nowym roku. Kiedy jednak zadzwonić tego już panie rejestratorki nie wiedziały. Nie ma co się dziwić, wszędzie zasłaniają się końcami limitów przyjęć i zawieraniem kontraktów dopiero w 2012. Na pytanie co mam zrobić, uzyskałam odpowiedź: Może prywatnie niech się Pani zarejestruje. Tylko co mają zrobić osoby, które nie mają pieniędzy na wizyty poza NFZ. Tego już pani nie wiedziała. Co roku taka sytuacja ma miejsce nie tylko w świdnickiej służbie zdrowia ale i w całym kraju. Chcąc dowiedzieć się u źródła, redakcja próbowała skontaktować się z rzecznikiem prasowym wrocławskiego NFZ-u. Niestety do dzisiaj nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytania zawarte w mailu. Nie wiadomo czy z braku chęci czy może z braku odwagi przyznania się, że nasze pieniądze wyrzucane są w przysłowiowe błoto a pacjent to tylko kolejna rubryka w rozliczeniach