Na tle fioletowej kurtyny zasiadła słynna rosyjska pianistka, aby ożywić instrument – burze dźwięków, kaskady dźwięków, dźwięki perliste i powłóczyste. I akord ciszy, gdy jej dłonie zawisały nad klawiaturą. Podczas oklasków kłaniała się z dyskretnym uśmiechem. Repertuar był różnorodny: chwilami wesoło i ludowo, chwilami rzewnie, czasem poważnie i patetycznie, czasem groźnie. Pojawiły się również utwory, które rzadziej słyszy się w radiu po tym, jak ktoś wypowie nazwisko Chopina. Ballada g-moll, Mazurki op.67, Fantazja f-moll, Andante spianato i Wielki Polonez Es-dur. Wykonana z wielkim kunsztem muzyka malowała krajobrazy urodzone z tęsknoty.
Była to okazja posłuchania muzyki poważnej, co w Świdnicy nie zdarza się zbyt często. Szkoda, że nie było okazji, aby dowiedzieć się o tym wcześniej.
- Jak to dobrze, że sobie przypomnieliśmy Chopina w dwusetną rodzinę jego urodzin – mówił dyrektor szkoły Kazimierz Kościukiewicz, zapraszając do teatru na duży koncert szopenowski z bogatym programem 26 kwietnia.
Fryderyk Chopin bywał na Dolnym Śląsku – jako szesnastolatek spędził lato na kuracji w Dusznikach-Zdrój, a Wrocław odwiedzał czterokrotnie. Zafascynowany Sudetami żałował, że zdrowie nie pozwala mu wspinać się na szczyty i pisał z Dusznik: "Chodzę ja wprawdzie po górach, którymi Reinertz (Duszniki) otoczone, często zachwycony widokiem tutejszych dolin, z niechęcią złażę, czasami na czworakach, alem jeszcze nie był tam, gdzie wszyscy jadą, bo mi zakazano. [...] Wybieramy się na Hohemenze, ma to być też góra w przepysznej okolicy; spodziewam się, że przyjdzie do skutku." (Internetowe Centrum Informacji Chopinowskiej, pl.chopin.nifc.pl/chopin/places/poland/id/579).