Mecz miał duże znaczenie dla obu drużyn. Ewentualne zwycięstwo dawała kontakt z prowadzącymi w tabeli zespołami z Leszna i Wolsztyna. Faworytami byli gospodarze. Przemawiał za nimi atut własnej sali i poważne osłabienia świdnickiej drużyny. W ŚKPR zabrakło Mateusza Kaczmarczyka, Michała Michałowskiego i Dariusza Kijka, a Stanisław Makowiejew, wszedł na plac tylko na kilkanaście minut.
Ale papierowe kalkulacje na szczęście się nie sprawdziły. ŚKPR rozegrał bowiem kapitalne spotkanie i wygrał w pełni zasłużenie, prowadząc w pewnym momencie różnicą nawet dziesięciu bramek.
Początek spotkania był bardzo wyrównany. ŚKPR pierwszy raz objął prowadzenie w 20. minucie (10:9) po bramce Kamila Herudzińskiego. Prowadzenia tego nie oddał już do końca. Gospodarze nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze funkcjonującą obronę świdniczan, którzy przez całe spotkanie wyłączali ich dwóch najlepszych zawodników. W bramce świetnie bronił sprowadzony ze Śląska Wrocław Marcin Młoczyński. Po udanych interwencjach rozgrywał błyskawiczne kontry i przewaga ŚKPR zaczęła błyskawicznie rosnąć. Już do przerwy było to prowadzenie czterema bramkami (16:12), a w 41. minucie już ośmioma (23:15). Najwyższe prowadzenie ŚKPR osiągnął w 57. minucie (34:24).
– Jestem szczęśliwy, że mimo przygód losowych, jakie ostatnio nas dopadają wygraliśmy, a zespół bardzo dobrze zrealizował założenia taktyczne – mówił po spotkaniu trener świdnickich szczypiornistów Jacek Spiechowicz.
Po tej wygranej ŚKPR awansował w tabeli na trzecie miejsce. Do lidera z Leszna traci cztery punkty. Za tydzień (sobota 19 grudnia, godzina 18.00) ostatni mecz pierwszej rundy. Świdniczanie na własnym parkiecie zmierzą się ze Spartą Oborniki Wlkp.
Sczypiorno Kalisz – ŚKPR Świdnica 30:36 (12:16)
ŚKPR: Młoczyński, Gołębiewski – Mrugas (13), Herudziński (7), Juściński (4), Bąk (4), P. Kijek (3), Makowiejew (3), Piędziak, Rogaczewski, Niciński