Spotkanie rozpoczęło się perfekcyjnie, w 15 min. Szczur podał do Hajłasza, ten zwiódł jednego obrońcę i strzałem z około 16 metrów wyprowadził nas na prowadzenie. W 32 min. ku zdziwieniu miejscowych kibiców, a przede wszystkim piłkarzy Ilanki było już 0:2. Po rzucie wolnym piłkę głową zgrał aktywny Szczur, do piłki dopadł Borowy i umieścił ją w bramce rzepinian. – Pod koniec pierwszej odsłony trafiliśmy do bramki rywali po raz trzeci. Zabraliśmy się z kontrą, z przodu znalazł się Łysak oraz Kotlarz, z czego ten pierwszy był na pozycji spalonej. Chyba tego nie zauważył, bo zamiast puścić futbolówkę do Przemka sam ją przyjął i pokonał golkipera Ilanki. Szkoda tej sytuacji, ale tak to już bywa – relacjonuje Przemysław Malczyk.
Po zmianie stron do ataku ruszyli gospodarze. Ich szturm już w 48 min. mógł zakończyć się bramką kontaktową, jednak strzał jednego z zawodników Ilanki był chybiony. Ostatecznie do wyniku 1:2 przeciwnicy doprowadzili w 55 min., do piłki odbitej przez Wójcika dopadł Nigeryjczyk Nnamani i umieścił ją w siatce. 20 minut później ten sam zawodnik doprowadził do remisu strzelając efektownie z woleja. Spotkanie zakończyło się zatem podziałem punktów i wynikiem 2:2. Biało-zieloni przerwali serię pięciu wygranych meczów z rzędu przez zawodników z Rzepina.
– Pierwsza połowa była zdecydowanie najlepszą odsłoną w naszym wykonaniu w bieżących rozgrywkach. Ten pojedynek kosztował nas sporo sił, które straciliśmy w drugiej połowie i nie byliśmy już w stanie przeciwstawić się miejscowym w takim stopniu jak miało to miejsce przed przerwą. Ilanka to bardzo dobry przeciwnik, przed spotkaniem taki wynik brałbym w ciemno, ale z perspektywy czasu szkoda, że nie udało się ugrać więcej – wyznaje Przemysław Malczyk.
Ilanka Rzepin – Polonia/Sparta Świdnica 2:2 (0:2)
P/S: Wójcik, Syska, Niewiadomski, Szczur, Smoczyk, Bielski, Borowy (80’ Surnik), Goździejewski, Kotlarz (61’ Błażyński), Hajłasz (88’ Miętkiewicz), Łysak (60’ Sobczyk)
