Była to trzecia z rzędu przegrana świdniczan. Goście wygrali w pełni zasłużenie, ale swoją wyższość udowodnili dopiero po przerwie. W pierwszej odsłonie kibice przeżywali całkiem spore emocje. Wprawdzie przemyślanie w 9. minucie prowadzili już 7:3, ale Szare Wilki szybko odrobiły straty. Dobra dyspozycja rzutowa Mateusza Piędziaka i Ernesta Jarosza sprawiła, że w 16. minucie na tablicy wyników pojawił się remis 8:8, a zaniepokojony takim obrotem wydarzeń trener rywali Przemysław Korobczak zmuszony był do wzięcia czasu. Po nim trwała zażarta walka, cios za cios. Goście odskakiwali na 2-3 trafienia, ale ŚKPR szybko niwelował dystans. Odważne wejście ze skrzydła Mateusza Chabra i skuteczna kontra Jarosza ustaliły wynik do przerwy na 17:18.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie. Gola dla gości rzucił Paweł Stołowski, szybko odpowiedział Piędziak i było 18:19. Co stało się potem? Trudno powiedzieć – powodów fatalnego przestoju nie potrafili wyjaśnić po meczu ani trener, ani zawodnicy. Czuwaj rzucił sześć bramek z rzędu i w 37. minucie wyprowadził rezultat na 25:18 na swoją korzyść. To wyraźnie podłamało gospodarzy. Rzuty z nieprzygotowanych pozycji, bardzo słaba gra w obronie i nienajlepsza dyspozycja bramkarzy powodowała coraz większą nerwowość na boisku i coraz gorszy wynik. Do tego z boiska z urazem zszedł Jarosz.
Na kwadrans przed końcem gry Czuwaj odskoczył na dziesięć bramek (31:21), a w ostatnich minutach jeszcze powiększył swoją przewagę. Widząc, że zawody są już przegrane trener Krzysztof Terebun puścił do boju młodszych graczy. Szkoda, że swojej szansy na zdobycie pierwszej bramki w I lidze nie wykorzystał Daniel Bieżyński. Przy rzucie karnym zjadły go nerwy.
Krzysztof Terebun (trener ŚKPR-u): Po dobrej pierwszej połowie, w drugiej zagraliśmy bardzo źle. Jestem tym bardziej zły, że zaczęliśmy grać dokładnie odwrotnie niż to sobie zakładaliśmy w szatni. Mówiliśmy sobie, żeby długo i dokładnie rozgrywać swoje akcje, nie spieszyć się z rzutami i nie pozwolić przeciwnikom na odskoczenie. Niestety, straciliśmy sześć bramek z rzędu i zamiast powalczyć o zwycięstwo ponieśliśmy wysoką porażkę
Przemysław Korobczak (trener AZS Czuwaj): Pierwsza połowa wyrównana, w drugiej zdecydowana nasza przewaga. Do przerwy popełniliśmy dużo własnych błędów. Po przerwie zaczęliśmy grać swoje. To dla nas czwarte zwycięstwo z rzędu. Cieszymy się, bo gramy po to, żeby wygrywać. Zobaczymy, jak zaprezentujemy się w kolejnych meczach, gdy zmierzymy się z zespołami czołówki.
Kamil Rogaczewski (zawodnik ŚKPR-u): Nie potrafię powiedzieć, dlaczego tak źle zagraliśmy w drugiej połowie. Na pewno w całym meczu zabrakło nam charakteru w obronie. Przeciwnicy za łatwo zdobywali bramki i praktycznie bezkarnie rzucali z sześciu, siedmiu metrów.
ŚKPR Świdnica – AZS Czuwaj Przemyśl 29:42 (17:18)
ŚKPR: Pawlak, Gątko, Bajkiewicz – Piędziak (10), Jarosz (4), K. Rogaczewski (4), W. Makowiejew (3), Rzepecki (2), P. Rogaczewski (2), Misiejuk (1), S. Makowiejew (1), Chaber (1), Brygier (1), Węcek, Bieżyński, Motylewski
(skprswidnica.pl)