Publiczność 7.Festiwalu Reżyserii Filmowej, podczas blisko dwugodzinnego spotkania mogła przekonać się jak czarujący i utalentowany jest Jan Nowicki, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów teatralnych, filmowych i telewizyjnych, rocznik 1939.
„Mężczyzna i one” (książka J. Nowickiego z 2012 r., w której dzieli się swoimi refleksami i wiedzą o kobietach. Kochał je zawsze i kocha teraz więc nagromadzoną przez całe życie wiedzę przelał na papier).
Jan Nowicki: Wszyscy myśleli, że opisuję w tej książce swoje kobiety- bo tytuł ich zmylił. A ja jestem z Kujaw, gdzie od zawsze wiadomo, że o kobietach się nie opowiada, tylko się je zdobywa.
(…) I potem wszyscy myśleli, że ja się na kobietach świetnie znam. Ale przecież to absurd! Pokażcie mi kogoś kto zna kobiety?! Przecież ich nie da się niczym ogarnąć!
(…) Po tej książce jakaś pani napisała do mnie list: „Panie Janie, głuchnę. Co robić?” Jeden list był od mężczyzny, piętnastoletniego, ze Starej Miłosnej, który mnie spytał czy uprawiam onanizm. I otrzymałem tyle listów, że teraz już mogę napisać jak się rodzi mężczyzna, jak się rodzi kobieta, co to w ogóle jest płeć.
Energooszczędne żarówki Unii Europejskiej
Jan Nowicki: Dzisiejszy czytelnik wymaga większych liter. To dotyczy również młodzieży. Żyjemy w epoce ciemności i małych liter. Ta Unia Europejska wprowadziła energooszczędne żarówki-to jakiś koszmar zupełny! Na szczęście przy lampkach jest ten wąż i mogę sobie ustawić, doświecić, nakierować na te literki, żeby coś widzieć. Ale momentalnie płaczę! Starsi płaczą, ale i młodzież płacze. Ja widzę jak podaję dowód dzieciakom w hotelowej recepcji, to k..wa nie mogą odczytać! Kto to w ogóle wymyślił?! Dlaczego takie małe literki i dlaczego tak ciemno?! Jak mój ojciec zapalił setkę (setkę żarówkę) to babcia igłę nawlekała bez okularów! A teraz szwagier mi zamontował energooszczędną…To najpierw mruczy, potem zaczyna od takiej żółci, zaczyna się rozpalać ….A jak idę spać to ona dopiero świeci.
Piotr Skrzynecki
Jan Nowicki: Był dla mnie ważniejszy nawet niż wszystkie moje kobiety (…) Kiedyś kręciliśmy razem film, przez trzy dni dyskutowaliśmy i ..troszkę piliśmy. I jak tak popiliśmy, Skrzynecki obudził się nad ranem i mi udowadniał, że jest Matka Boską. A dał mi tyle argumentów, że uwierzyłem.
Kocham szpitale
Jan Nowicki: Jeśli ktoś chce mówić o życiu to tylko poprzez szpital. Wszystko inne jest gówno warte, to prężenie muskułów. Natomiast prawdy, zarówno u dzieci, młodzieży i starszych, można się doszukać tylko i wyłącznie w szpitalu. Stąd też lubię szpitale, lubię jedzenie szpitalne, lubię z tymi ludźmi rozmawiać, lubię z wbitą kroplówką pograć w tysiąca…zawsze mam gdzieś flaszkę ukrytą. Oczywiście palę na okrągło. Czy kaszlę? No pewnie, że kaszlę!
A propos kaszlu. Kiedyś po „Wujaszku Wani”, grałem tam starego podagryka a Jan Frycz awansował na amanta. Po przedstawieniu, za drzwiami garderoby chichot-chi, chi, cha, ha- i Frycz, który chciał mi dokuczyć mówi:
- Wielbicielki do Ciebie Jan.
- To nie do mnie, do ciebie- ja na to.
- A skąd wiesz – pyta.
- Bo moje kaszlą
Marynarka z Kopenhagi
Jan Nowicki: Byłem w Kopenhadze. Kręciłem jakiś film, nie wiem o co chodziło bo nic nie rozumiałem, ale dużo płacili to pojechałem. Idę sobie ulicą a na wystawie marynarka, taka czerwona, dziwna, cała pomarszczona. Bardzo mi się spodobała ale strasznie droga była - 600 dolarów kosztowała! Kupiłem, co tam. W Polsce idę z nią do mojego krawca a on: co to jest? Straszny materiał, źle uszyte i całe wygniecione, zaraz chociaż wyprasuję - krzyczy. Ja tłumaczę, że to specjalnie takie, żeby tylko ciut rękawy mi skrócił. A on, że w tym to można pomidory pikować a nie do ludzi wychodzić! Ale pojechałem w tej marynarce do Poznania, na występy…czytam potem recenzje gazecie, a tam piszą: mógł sobie chociaż marynarkę wyprasować.