Po mszy św. za duszę kompozytora, która została odprawiona w Katedrze o godz. 8.00, delegacja z Młodzieżowego Domu Kultury udała się na cmentarz przy al. Brzozowej, gdzie zapalono znicze na jego grobie. Dyrektor Zbigniew Curyl wspominał uroczysty pogrzeb Kozara-Słobódzkiego w 1965 roku, który zamienił się w swego rodzaju manifestację, towarzyszyły mu przemowy, grała orkiestra zakładów wagonowych.
- Wnuk kompozytora wysłał do nas list z podziękowaniami – mówiła Joanna Chojnowska z MDK. – Czuje się dumny i wdzięczny, że pamięć jego dziadka została uczczona. – Tomasz Wysocki, syn znanego świdnickiego lekarza Jana i nieżyjącej już córki Kozara-Słobódzkiego, Barbary, pracuje obecnie w ambasadzie polskiej w Abu Dhabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
- Trzeba tu znowu zasadzić białą różę – stwierdził dyrektor Curyl. – Była tu przez wiele lat, ale kiedy dwa lata temu wymieniany był nagrobek, krzew został zniszczony. – Na zakończenie zebrani odśpiewali piosenkę o pąkach białych róż.
Ta sama melodia, z głośników, towarzyszyła ceremonii odsłonięcia tablicy, czego dokonali dyrektor Curyl, naczelnik wydziału oświaty Tadeusz Niedzielski i przewodniczący Rady Młodzieżowej Jacek Rękas, a poświęcenia dokonał ks. prałat Jan Bagiński. Jacek Rękas przybliżył sylwetkę kompozytora, mówił o jego pracy na rzecz świdnickiej młodzieży, wspomniał o czteroletnich zabiegach o przyznanie Młodzieżowemu Domowi Kultury imienia Kozara-Słobódzkiego, o filmie nakręconym niedawno przez uczniów I LO, podziękował całej społeczności MDK i wszystkim, którzy doprowadzili do tej historycznej chwili. Klaudia Papież recytowała patriotyczną poezję.
- Pragniemy utrwalić pamięć w sercach i w kamieniu o tych naszych nauczycielach i wychowawcach, którzy nie obawiali się mówić prawdy w trudnych momentach dziejów ojczyzny – mówił prałat Bagiński. Na zakończenie wszyscy ustawili się do pamiątkowego zdjęcia.
- To był dystyngowany pan, miał w zwyczaju przechadzać się Jagiellońską – wspominał Kazimierz Kościukiewicz, dyrektor szkoły muzycznej. – Nie znałem go osobiście, ale często go widywałem. Wstępował do „Casanovy” na kawę i grywał w brydża. Był rozpoznawany w Świdnicy. Mieszkał na pierwszym albo drugim piętrze, okna wychodziły na plac św. Małgorzaty.
Tablica kosztowała 2000 zł. Część tej kwoty pokrył urząd miasta, drugą część ministerstwo kultury w ramach projektu „Śladami pionierów ziemi świdnickiej”.