Doniesienie na policję na początku lutego złożyło 14 z 16 rodziców dziewcząt trenujących piłkę ręczną w barwach Gminnego Ludowego Klubu Sportowego „Świdnica”. Decyzją zarządu klubu Stanisław S. został zawieszony w obowiązkach. 10 lutego sam złożył rezygnację. Szczypiornistki trenował przez 2 lata i długi czas cieszył się zaufaniem zarówno dziewcząt, jak i rodziców.
Od ponad tygodnia przed Sądem Rodzinnym i w obecności psychologa zeznają kolejne zawodniczki. Z ich wyjaśnień wynika, że trener manipulował dziewczynkami. Najpierw obiecywał karierę i powołanie nawet do kadry narodowej. Później stwierdzał, że są za słabe i potrzebują testosteronu. Dawcą miał być on sam. – W ten sposób jedną z dziewcząt przekonał, by poddała się tzw. innym czynnościom seksualnym, po prostu dotykał ją w intymne miejsca – wyjaśnia prokurator Marek Rusin. - Drugą identyczną metodą doprowadził do obcowania płciowego. To gwałt z wykorzystaniem podstępu.
Do obu zdarzeń doszło wiosną ubiegłego roku. Dlaczego nikt tak długo nic nie wiedział? Prawdopodobnie dziewczęta przeżywały ogromny wstyd i frustrację, wciąż także bardzo zależało im na grze w piłkę. Prokuratura nie wyklucza rozszerzenia zarzutów, bo do przesłuchania zostało jeszcze kilka dziewcząt.
Na tym nie koniec. Śledczy ponownie otworzyli akta sprzed 10 lat. Już wtedy prokuratura badała doniesienia z dwóch szkół – w Strzegomiu i w Świebodzicach, gdzie tez miało dojść do molestowania seksualnego. Jedna z tych spraw została umorzona, w drugiej odmówiono wszczęcia dochodzenia. – Nie wiemy, czy śledztwa zostaną wznowione, ale na pewno tamte historie posłużą do uwiarygodnienia obecnie prowadzonej sprawy – wyjaśnia prokurator Rusin. Przesłuchiwane będą także zawodniczki z lat 80-tych i 90-tych, które trenowały pod okiem Stanisława S.
Były już trener nie przyznaje się do winy i twierdzi, że takich sytuacji w ogóle nie było. Na decyzję o ewentualnym aresztowaniu poczeka w policyjnej izbie zatrzymań. Za zarzucane mu przestępstwa grozi kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.