W pierwszym secie gra toczyła się punkt za punkt, a żadna z ekip nie potrafiła osiągnąć bardziej znaczącej przewagi. Przy stanie 21:20 dla Truso, nasze rywalki zdobyły kolejne dwa „oczka”, wygrywając ostatecznie otwierającą odsłonę 25:22.
Druga partia rozpoczęła się od zdecydowanych ataków podopiecznych Magdaleny Antoniak, świdniczanki odskakiwały na 3 punkty – 5:2 i 9:6, ale przeciwniczki błyskawicznie odrabiały starty. Kiedy nasze siatkarki ponownie wyszły na trzypunktowe prowadzenie – 16:13 wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze, aby doprowadzić do wyrównania. Nic bardziej mylnego, zawodniczki z Elbląga podkręciły tempo wygrywając ostatecznie przy naszym sporym udziale 25:19.
Trzecia odsłona to już prawdziwy dreszczowiec, świdniczanki znów w połowie partii były z przodu – 18:13, ale po raz kolejny w nasze szeregi wkradła się nerwowość. Proste błędy w przyjęciu, nieskończone ataki doprowadziły do zdobycie przez Truso sześciu „oczek” z rzędu i objęcia prowadzenie 19:18. Przyjezdne uwierzyły w siebie tak mocno, że wszystkie rozgrzewające się rezerwowe usiadły już na ławce, czekając na końcowy triumf. Nasze zawodniczki zagrały jednak niezwykle ambitnie wygrywając 25:23.
Jeśli ktoś myślał, że w tym momencie sprawdzi się stare siatkarskie porzekadło mówiące o tym, że kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3 był w błędzie. Na początku seta wydawało się, że z naszych przeciwniczek „zeszło powietrze” i taki scenariusz jest jak najbardziej realny, ale w miarę upływu czasu zaczęły wracać do gry. Ostatecznie trzecia odsłona padła łupem Truso 25:22, a cały mecz 3:1.