Świdniczanie przełamali tym samym niemoc w starciu z tym rywalem, bo wszystkie cztery dotychczasowe mecze kończyły się porażkami. W sobotę „Konie” zostały dopadnięte w ostatniej chwili. Jeszcze na dwie minuty przed końcem ŚKPR przegrywał 23:25, ale najpierw bramka Krzysztofa Misiejuka, a następnie trafienie Patryka Rogaczewskiego na cztery sekundy przed końcem nagrodziły olbrzymi wysiłek i determinację jaką włożyli w to spotkanie podopieczni Krzysztofa Terebuna.
Na słowa uznania zasłużyli wszyscy, ale szczególnymi bohaterami wieczoru był wspomniany młodszy z braci Rogaczewskich i Bartłomiej Pawlak, który tak tydzień temu w Legnicy nie tylko zamurował bramkę, ale znów wpisał się na listę strzelców. W drugiej minucie rzutem przez całe boisko zaskoczył Rafała Ratuszniaka i otworzył wynik spotkania.
Tak jak dramatyczne były ostatnie minuty, tak ciekawie było przez pełną godzinę. Początek należał do ŚKPR-u, który dość długo utrzymywał 1-2 bramki zapasu. Dopiero kara dla Władysława Makowiejewa w 22. minucie zmieniła obraz gry. Okres gry w przewadze KSSPR wygrał 3:0, a wszystkie te trafienia były dziełem Dawida Maleszaka. Konie odskoczyły na 9:7 i przewagę dwóch bramek utrzymały do przerwy.
Drugą część od mocnego uderzenia i czterech goli z rzędu rozpoczęły Szare Wilki. Ze stanu 14:12 dla gospodarzy bardzo szybko zrobiło się jednak 15:14 dla gości. Potem ŚKPR odskoczył na trzy trafienia 19:16 i 20:17 w 47. minucie. Być może wtedy zmarnowana została „piłka meczowa”, bo po kolejnej kontrze przed bramką strzeżoną przez Przemysława Witkowskiego znalazło się dwóch graczy ŚKPR-u. Nieporozumienie skończyło się słabym rzutem, z obroną którego dobrze spisujący się golkiper KSSPR nie mógł mieć problemów. W efekcie zamiast czterech bramek przewagi ŚKPR-u, wkrótce podopieczni Terebuna mieli olbrzymie kłopoty. Przez blisko dwie minuty grali w podwójnym osłabieniu i szybko stracili przewagę. Do remisu 21:21 doprowadził Krzysztof Słonicki w 51. minucie. Przez pięć kolejnych minut grano gol za gol. Impas przełamali goście, ale jak się okazało zapas dwóch goli na 120 sekund przed końcem meczu okazał się niewystarczający na bardzo walecznie usposobioną świdnicką drużynę.
ŚKPR Świdnica - KSSPR Końskie 25:25 (10:12)
ŚKPR: Pawlak (1), Bajkiewicz, Gątko - S. Makowiejew (6), Misiejuk (4), K. Rogaczewski (4), P. Rogaczewski (4), W. Makowiejew (3), Piędziak (1), Motylewski (1), Pułka (1), Węcek, Jarosz, Rzepecki, Brygier, Chaber
KSSPR: Ratuszniak, Witkowski - Bąk (5), Sękowski (4), Maleszak (4), T. Napierała (4), Matyjasik (2), Dankowski (2), Słonicki (2), Bodasiński (1), Smołuch (1), Grabarczyk, Gmerek
(skprswidnica.pl)