Już od wejścia atmosfera była bardzo gorąca. Fani spragnieni koncertu od wczesnych godzin wyczekiwali w kolejce przed halą widowiskową, czekając na Myslobus. O godzinie 19.00 napięcie sięgnęło zenitu. Pierwsze dźwięki gitary basowej Jacka Kuderskiego i narastający śpiew Artura Rojka były zapowiedzią udanego koncertu.
Dwukrotni zdobywcy nagrody EMA potwierdzili, że nadal słusznie znajdują się w czołówce najlepszych polskich zespołów. Po psychodelicznym „Moving Revolution” na wstępie, przyszedł czas na bardziej energicznego „Alexandra” który rozgrzał publikę do czerwoności. Potem było już tylko lepiej, i choć zabrakło kilku kultowych już piosenek, takich jak „ Z twarzą Marylin Monroe” czy „Mickey”, na które czekali fani, to muzycy zrewanżowali się w zamian klasycznymi „Peggy Brown” oraz „Długością dźwięku samotności”, którą to piosenkę śpiewała cała sala koncertowa.
Doskonałą formą popisywał się tego wieczoru gitarzysta Wojtek Powaga, który nawiązał świetny kontakt z publicznością. Dobrą akustykę hali i oprawę wizualną dopełniał subtelny głos Artura Rojka. Set lista przygotowana specjalnie na ten wieczór, była przewidywalna i pozostawiła pewien niedosyt. Jednakże tuż po występie, zespół w zamian chętnie rozdawał autografy swym fanom, którzy podczas koncertu gromkimi brawami oklaskiwali swych ulubieńców.