- Na jakim etapie przygotowań do „Australia Trip 2013″ aktualnie jesteście? Bus jest już w drodze do Australii, prawda?
Karol: Zgadza się. 8. października zawieźliśmy busa do Gdyni gdzie został załadowany do kontenera i na statek płynący do Hamburga a tam przeładowany na statek transoceaniczny, którym płynie prosto do Sydney. 1. grudnia lądujemy w Sydney, odbieramy busa w porcie i rozpoczynamy wyprawę.
- Chyba największą wyprawę w historii Waszego projektu?
K: Spokojnie można tak powiedzieć. Australia Trip to nasza najdłuższa, najdalsza, najtrudniejsza i najbardziej niebezpieczna wyprawa. 4 miesiące, ponad 25 tysięcy kilometrów, bardzo nieprzyjazny klimat i olbrzymie odległości do pokonania.
- Ktoś przed Wami zrobił już coś takiego?
K: Z tego co wiemy nie. Nie udało nam się znaleźć materiałów o kimś kto transportował by ponad 20-letnie auto z Europy do Australii a następnie objechał nim cały kontynent. Nawet sami Australijczycy jeśli wybierają się w podobne trasy to tylko nowymi samochodami z klimatyzacją i napędem na 4 koła. Wiele osób odradzało nam tę wyprawę strasząc wysokimi temperaturami – ponoć 40-50 stopni to normalka, porą deszczową i dużą ilością jadowitych węży i pająków, które mogą uprzykrzyć nam noclegi na dziko.
- Nie boicie się czy bus da radę?
K: Będzie to nasza 9. wyprawa i jeszcze nigdy nie byliśmy tak dobrze przygotowani. Praktycznie od stycznia non stop były prowadzone prace przy busie – najpierw bardzo dużo pomógł nam warsztat ze Świdnicy, Terwer Serwis, potem busem zajęli się fachowcy z Oleśnicy, m.in. firma Gtronik, a przez ostatnie kilka miesięcy sami pod okiem fachowców rozkręcaliśmy busa w drobny mak i po kolei sprawdzaliśmy wszystkie układy i wymienialiśmy zużyte części. Poza tym po ponad 30 awariach jakie przeżyliśmy przy poprzednich wyprawach nic nie powinno nas już zaskoczyć – zepsuło się już wszystko co tylko mogło.
- W Australii raczej nie możecie sobie pozwolić na awarie która unieruchomi Was na środku pustyni?
K: Zdecydowanie nie. Jest to najrzadziej zaludniony kontynent, w bardzo wielu miejscach nie ma zasięgu telefonów, miasta występują co kilkaset kilometrów a temperatury bywają zabójcze. Jeśli bus stanie nam na środku jednej z pustyń to będziemy zdani tylko na siebie.
- Czy auto zostało jakoś specjalnie przygotowane do tak wielkich odległości, pustyń i pory deszczowej? Ponoć w porze deszczowej niektóre drogi potrafią być kompletnie nieprzejezdne przez kilka dni.
K: Mamy wymieniony bak paliwa i na dachu dodatkowy kanister na 20l. W sumie na jednym tankowaniu będziemy mogli przejechać 700-800 km w zależności od trasy. Na dachu mamy dodatkowe zbiorniki na wodę, w sumie będziemy mieli zawsze ponad 130 litrów wody pitnej. Przed wyjazdem wymieniliśmy w busie opony na specjalne z większym bieżnikiem, które mają dużo lepiej spisać się na piachu i błocie. Zostaliśmy wyposażeni przez firmę S&R w wypasiony zestaw narzędzi niezbędnych do każdej naprawy więc nawet w środku pola będziemy mogli wykonać każdą naprawę. Tym razem zabraliśmy też sporo części zamiennych, dodatkowe liny, lewarki, wiertarki i wiele innych patentów przydatnych w trasie. Wiele osób ostrzegało nas też przed zwierzętami które lubią wskakiwać pod koła, zamontowaliśmy więc specjalnego bullbara, czyli orurowanie na przedzie auta chroniące chłodnice. Na ostatnią chwilę przed zawiezieniem busa do portu wyskoczyło nam kilka nieplanowanych wypraw ale dzięki pomocy Pana Rafała z Wrocławia i warsztatu VW na Monte Casino udało nam się ze wszystkim zdążyć.
- Jak długo trwały przygotowania do wyprawy i na czym polegały?
K: W sumie już ponad 11 miesięcy, a przed nami jeszcze 2 miesiące. Bardzo dużo czasu zajęło nam mechaniczne przygotowanie busa, poza tym musieliśmy skompletować ekipę, załatwić wizy i niezbędny dla wjazdu busa do Australii karnet CPD, znaleźć tanie loty, załatwić transport auta, przekonać sponsorów do wsparcia naszej wyprawy i w międzyczasie odłożyć po minimum 5 tysięcy na głowę.
- Ciężko było dostać wizy do Australii i Nowej Zelandii?
K: Wbrew temu co myśli większość Polaków wizę turystyczną do Australii jest bardzo łatwo dostać, wystarczy wypełnić wniosek internetowy i czasem po kilkunastu minutach ma się pozytywną odpowiedź. Jest to wiza elektroniczna i nic nie kosztuje a pozwala na maksymalnie 3-miesięczne wjazdy przez 12 miesięcy. Do Nowej Zelandii wiza jest niepotrzebna.
- Czym jest karnet CPD?
K: Carnett de Passage – międzynarodowy dokument celny umożliwiający wjazd samochodu do wielu państw bez opłat celnych. Na Australię jest niezbędny, ale trzeba za niego wpłacić olbrzymią kaucje (zwrotną) 20 tysięcy złotych. Całe szczęście jeden z fanów projektu a nasz znajomy, Piotrek, zadeklarował się pożyczyć nam całą kwotę i dzięki niemu udało nam się ten karnet załatwić.
- Czy poza tym karnetem potrzebne są jeszcze jakieś specjalne dokumenty, żeby podróżować swoim autem po Australii?
K: Ubezpieczenie, które trzeba będzie załatwić na miejscu i z którym będą pewnie podobne problemy jak w Stanach gdzie nikt nie chciał ubezpieczyć auta na obcych blachach i międzynarodowe prawo jazdy. Tak naprawdę, największym problemem może okazać się ruch lewostronny. Dzięki firmie transportowej Hapag-Lloyd udało nam się znacząco obniżyć koszty transportu busa i załatwić wszystkie niezbędne formalności w terminie.
- Jak wyglądało kompletowanie ekipy, czy to prawda, że dołączyć mógł każdy?
K: Z różnych powodów (m.in. urlopy, studia itd) na wyprawę Australia Trip mogły pojechać tylko 3 osoby, które były na poprzednich wyprawach: Karol, Wojtek i Ola. Potrzebowaliśmy jeszcze 2 osób więc jak co roku ogłosiliśmy wśród fanów naszego projektu, że organizujemy taką wyprawę i dołączyć może każdy, wystarczyło wypełnić specjalny formularz. Dostaliśmy ponad 400 zgłoszeń z których wybraliśmy około 30 osób, które według nas najbardziej pasowały charakterem do naszej ekipy i spotkaliśmy się z nimi we Wrocławiu. Po spotkaniach wybraliśmy 6 najbardziej pasujących nam osób i pojechaliśmy z nimi na testową wyprawę busem do Rzymu i Wenecji. Po tym wyjeździe zdecydowaliśmy, że do Australii pojadą z nami Tomek z Poznania i Daniel z Wrocławia. Już teraz planujemy kolejne wyprawy po Australii: na północ Europy, na Islandię czy do Ameryki Południowej a na naszym blogu wkrótce ruszą zapisy na te wyprawy.
- Czego najbardziej obawiacie się w Australii?
K: Po pierwsze olbrzymich odległości i tego że bus może zepsuć się na środku pustyni przy 50 stopniach i w miejscu bez zasięgu telefonów. Jest to auto stare, bo ma ponad 20 lat i podczas dotychczasowych wypraw zdarzyło nam się już ponad 30 awarii. Po drugie australijskiej pogody – wysokich temperatur i pory deszczowej na północy, nie wiemy jak to wpłynie na naszą trasę, czy nie utniemy w jakimś miejscu na dłużej niż planowaliśmy i czy na pustyniach nie będzie problemu z układem chłodzenia. No i przede wszystkim obawiamy się australijskiej fauny – śpimy na dziko bo na hotele czy campingi nie ma pieniędzy a w żadnym innym państwie na świecie nie ma tylu jadowitych węży, skorpionów, pająków i meduz, które są dla człowieka śmiertelne co właśnie w Australii.
- Znów liczycie na pomoc lokalnej Polonii?
K: W USA spotkaliśmy się z ogromną pomocą Polaków, którzy nieraz przyjmowali nas na nocleg czy pomagali w naprawie busa. Mamy nadzieje, że w Australii będzie podobnie, jesteśmy już w kontakcie z wieloma organizacjami Polonijnymi i Polakami mieszkającymi w Australii, którzy zaoferowali nam swoją pomoc więc mamy nadzieje, że w razie problemów nie zostaniemy sami.
- Jak będzie wyglądać trasa wyprawy?
K: 1. grudnia lądujemy w Sydney gdzie mamy zostać przyjęci przez Dom Polski i spotkać się z Polonią, liczymy że dostaniemy od nich wiele wskazówek na temat naszej trasy i całej wyprawy. Lot do Australii będzie trwał 4 dni z 3-dniowym postojem w Singapurze. Po odebraniu busa w porcie w Sydney ruszamy na północ w kierunku Brisbane a następnie do Cairns w pobliżu Wielkiej Rafy Koralowej gdzie planujemy spędzić święta i przywitać Nowy Rok. Stamtąd ruszamy w prawdziwy australijskich outback i najpierw kierujemy się wybrzeżem na zachód a potem wjeżdżamy w samo serce Australii czyli do świętej aborygeńskiej góry, Uluru. Zachodnim wybrzeżem dojeżdżamy aż do Perth a stamtąd południowym wybrzeżem do Adelaide skąd chcemy przeprawić się na Tasmanię a następnie wylecieć na 2-3 tygodnie na Nową Zelandię. Z wylotem musimy zdążyć w 3 miesiące, bo nasza wiza pozwala nam tylko na tak długi jednorazowy pobyt w Australii. Po powrocie wiza odnawia się na kolejne 3 miesiące i możemy spokojnie kontynuować podróż w kierunku Sydney gdzie nadajemy busa na statek i wracamy do Polski.
- Jak będzie można śledzić Waszą wyprawę?
K: Na blogu codziennie będą pojawiać się relacje z każdego dnia wyprawy, bardzo często będziemy też aktualizować zdjęcia na naszym facebooku a raz na tydzień na kanale na youtube będą pojawiać się filmy z wyprawy. Będzie można też śledzić busa na pozycjonerze GPS, w miarę możliwości planujemy na miejscu zamontować w busie kamerę online. Mamy ponad 90 patronów medialnych, którzy na bieżąco będą mówić o wyprawie, w zeszłym roku łączyliśmy się z Ameryki na żywo z TVN więc na pewno będzie o nas głośno. Firma Freeway wyposażyła nas w zestaw kamer GoPro a firma Lenovo w wypasione laptopy do obróbki zdjęć i filmów także materiał będzie naprawdę wysokiej jakości.
- Czy budżet wyprawy już dopięty?
K: Niestety wyprawa startuje za niecałe 2 miesiące, bus już wysłany a bilety kupione a my dalej nie mamy pieniędzy na jedzenie i paliwo. Liczymy, że mimo wszystko uda się zebrać niezbędne fundusze, tak czy siak do Australii lecimy i najwyżej będziemy kombinować na miejscu.
- Jak można Was wesprzeć?
K: Można zamówić pocztówkę z podróży, dla nas to dodatkowy litr paliwa a dla wspierającego super pamiątka. Można też zostać sponsorem i zareklamować się na busie, dalej poszukujemy Sponsora Tytularnego, którego nazwa znajdzie się w nazwie naszej wyprawy. Można też nas wesprzeć robiąc symboliczny przelew kilku złotych na nasze oficjalne konto bankowe BANK PKO BP 50 1020 5558 1111 1704 8830 0137.
- Na koniec jeszcze pytanie, które zadaje wielu Waszych fanów. Kiedy kolejna książka?
K: Od wielu miesięcy pracujemy nad książką z wyprawy z Ameryki „Busem Przez Świat: Ameryka za 8 dolarów” ale wszystko zostało opóźnione przez przygotowania do Australia Trip. Planujemy ukończyć tekst przed wylotem do Australii i mamy nadzieje, że uda się książkę wydać podczas naszego pobytu w Australii.
źródło: www.busemprzezswiat.pl