Olimpia to trzeci zespół ligi. Ślązacy byli faworytem sobotniej potyczki i dopięli swego. Dokładnie połowę – 19 bramek rzucili dla gości rozgrywający Arkadiusz Kowalski i kołowy Maciej Chromy. Sporo krwi napsuł też świdniczanom bramkarz Artur Kot, który może nie bronił na jakimś olśniewającym procencie, ale odbił kilka ważnych piłek, gdy ŚKPR łapał wiatr w żagle i próbował odrabiać straty. Podopieczni Grzegorza Garbacza napędzani głośnym dopingiem kibiców tradycyjnie zostawili na boisku mnóstwo serca, ale tym razem to nie wystarczyło. Szwankowała skuteczność, momentami brakowało też argumentów, aby skutecznie przeciwstawić się rywalom.
Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Goście odskoczyli na cztery bramki między 17 i 20 minutą, gdy wykorzystali okres gry w przewadze. Po zmianie stron ŚKPR próbował gonić wynik, ale konsekwentnie grający rywale utrzymywali bezpieczną przewagę. Im bliżej było końca meczu, tym świdniczanie coraz bardziej się spieszyli, a to prokurowało błędy. Przewaga Olimpii wzrosła. Pozytywem ostatnich minut było pojawienie się na boisku dwóch juniorów: Pawła Starosty i Sebastiana Borowskiego. Obaj zdobyli bramki, dla tego pierwszego były to premierowe trafienia na parkietach I ligi. Ostatecznie goście wygrali 38:30 i odtańczyli szalony taniec radości. Widać było, że z szacunkiem podeszli do trzech oczek zdobytych w Świdnicy. W tym sezonie wygrał tu jeszcze tylko MKS Wieluń.
Za tydzień ŚKPR będzie miał wolne, bowiem z uwagi na udział juniorów Siódemki Miedzi Legnica w Final Four dolnośląskie derby przełożono na 18 kwietnia. 24 marca Szare Wilki czeka kolejny trudny domowy mecz, tym razem z Czuwajem Przemyśl.
POWIEDZIELI PO MECZU
Grzegorz Garbacz (trener): Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie dla nas bardzo trudny mecz, a przeciwnik będzie wymagający. W końcówce potraktowałem mecz już typowo szkoleniowo. Dla młodszych zawodników – Sebastiana czy Pawła te minuty spędzone na parkiecie są bardzo cenne i na pewno zaprocentują w kolejnych spotkaniach. Teraz mamy dwa tygodnie, aby wyeliminować błędy i solidnie przygotować się do meczu z Przemyślem. Musimy ten mecz wygrać.
Władysław Makowiejew (zawodnik): Czuję duży zawód. Bardzo liczyłem na nasze zwycięstwo i wierzyłem w nie praktycznie do końca. Jeszcze na dziesięć minut przed końcem, gdy przegrywaliśmy sześcioma-siedmioma bramkami, miałem nadzieję, że odrobimy straty. Wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać po Olimpii i rywal niczym nas specjalnie nie zaskoczył. Niestety, pozwoliliśmy mu się rozpędzić. Nam zabrakło przede wszystkim skuteczności.
ŚKPR Świdnica – Olimpia MEDEX Piekary Śląskie 30:38 (14:18)
ŚKPR: Wasilewicz, Prus – Piędziak 6, P. Rogaczewski 5, K. Rogaczewski 5, P. Kijek 3, Borszowski 2, Cegłowski 2, Starosta 2, Makowiejew 2, Chaber 1, Borowski 1, D. Kijek 1, Dębowczyk, Lasak
Źródło: ŚKPR Świdnica