Spoglądając na tabelę zdecydowanym faworytem był ŚKPR, ale papierowe kalkulacje zweryfikowało boisko. Tym razem młodość musiała ustąpić pola doświadczeniu – w prowadzonym przez dobrze wspominanego w Świdnicy trenera Krzysztofa Mistaka jest kilku otrzaskanych na ligowych parkietach graczy, którzy potrafili zachować zimne głowy w decydujących momentach. Drużyna z Oławy przez pełną godzinę grała bardzo spokojnie i konsekwentnie. Maksymalnie zwalniała grę w ofensywie, ale i szybko wracała do obrony, czym mocno zredukowała atuty lubujących się w szalonym tempie gry Szarych Wilków.
W pierwszej części ŚKPR kontrolował wynik, ale nie potrafił odskoczyć na większą liczbę bramek. Z jednej strony były własne błędy, z drugiej goście dobrze bronili, a w bramce bardzo dobrze spisywał się Krzysztof Muszak. Po zmianie stron wciąż trwała zażarta walka. Kłopoty świdniczan zaczęły się mniej więcej po kwadransie. W 42. minucie po rzucie Dawida Jankowskiego ŚKPR wyszedł na prowadzenie 22:19. Potem jednak cztery bramki z rzędu rzucili oławianie i na tablicy pojawił się rezultat 23:22 na korzyść rywali. W 52. minucie do remisu 25:25 doprowadził Adam Chmiel, ale goście odpowiedzieli aż trzema bramkami. W ostatnich minutach świdniczanie robili co w ich mocy, aby przynajmniej wyszarpać remis i przedłużyć rywalizację do konkursu rzutów karnych. Była na to realna szansa, ale w szalonym pościgu gracze trenera Krzysztofa Terebuna nie ustrzegli się błędów i ostatecznie Moto Jelcz obronił minimalną przewagę.
Co ciekawe swój mecz niespodziewanie przegrał też trzeci w tabeli GOKiS Kąty Wrocławskie i właśnie z tym przeciwnikiem zmierzą się Szare Wilki w następnej kolejce. Zapowiada się pasjonujący pojedynek, w którym obie strony będą chciały wrócić na zwycięską ścieżkę.
ŚKPR Świdnica – Moto Jelcz Oława 28:29 (14:13)
ŚKPR: Jabłoński, Wiszniowski, Olichwer 1 – Chmiel 9, Jankowski 3, Borowski 3, Pęczar 3, Dębowczyk 2, Etel 2, Wołodkiewicz 2, Starosta 2, Pęczar 2, Redko 2, Bal, K. Stadnik.
Źródło: ŚKPR Świdnica