Sobota, 23 listopada
Imieniny: Adeli, Klementyny
Czytających: 1683
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Świdnica: Zmagania z językiem polskim – VII Świdnickie Dyktando

Niedziela, 30 września 2012, 0:32
Aktualizacja: Poniedziałek, 1 października 2012, 1:30
Autor: red.
Świdnica: Zmagania z językiem polskim – VII Świdnickie Dyktando
Fot. archiwum
Już po raz siódmy Liga Polskich Kobiet była organizatorem Świdnickiego Dyktanda. Swoich sił spróbowało 28 śmiałków.

W zmaganiach z ortografią najlepsza była Agata Szarek, która wygrała ponadto zmywarkę ufundowaną przez fabrykę zmywarek Elektrolux w Żarowie, nagrodę wręczył dyrektor Elektroluxu Ireneusz Kret. Drugie miejsce i tablet przypadły Łukaszowi Szemplińskiemu . Tablet ufundowany został przez Nadleśnictwo Świdnica, a nagrodę wręczył nadleśnczy Nadleśnictwa Świdnica Jan Dzięcielski. Trzecie miejsca zajęli Krzysztof Odachowski i Paulina Janczak , w ich ręce trafiły nagrody ufundowane przez drogerię Lipstick. W imieniu Katarzyny Tułacz nagrodę wręczyła przewodnicząca LKP Elżbieta Dudziak. Nagroda dla najmłodszego uczestnika ufundowaną przez Bank Zachodni WBK otrzymała Sara Grzelak, przekazała ją Iwona Brożyna.

Treść VII Dyktanda Świdnickiego

"Grzybów było w bród"! Tymi słowy przez wieszcza Adama zachęceni ruszyliśmy chyżo skoro świt, jeszcze w półmroku, niczym gończe charty, w las. Jako dość cherlawi debiutanci w branży, odziani w nieprzemakalne poncha i zaopatrzeni w minikompendia wiedzy mikologicznej, dodawaliśmy sobie otuchy okrzykami: darzbór!

Dzięki poręcznemu wademekum[vademecum], które chwacko dzierżyłem w dłoni, rozpoznałem ukrytą we mchu na osuwisku żagiew łuskowatą, a obok niej - purchawkę chropowatą. Niestety, oba trofea nie nadawały się do konsumpcji nawet po uprzednim uwarzeniu w mosiężnym garze. Nie odważyłem się też ściąć dzieżki pomarańczowej, mimo że Włosi pożerają ją na surowo, zanurzywszy uprzednio w likierze. Na pociechę wypiłem haust herbatki z hibiskusa i podążyłem dalej w puszczę, ale nie znalazłem nawet jednego podgrzybka zajączka. Ani chybi pożądane przeze mnie jasnobrązowe kapelusze i wysmukłe trzonki tachali już w swoich sakwach moi kompani.

Hola! A gdzież oni są? Przed niespełna półgodziną słyszałem tuż-tuż ich chichotanie, a teraz na moje żałosne pohukiwania odpowiadają tylko żołny i piegże! Półżywemu ze strachu i na pół przytomnemu już się zdawało, ze słyszę ich radosne rżenie... "A to echo grało"!

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group