Terebun samodzielnie prowadził ŚKPR od sierpnia 2013 roku. O swojej rezygnacji z dalszej pracy z zespołem poinformował zarząd klubu tuż po przegranym meczu z Ostrovią tydzień temu. Dymisja została przyjęta. - Zrezygnowałem dla dobra drużyny. To był ostatni moment na taką decyzję – tłumaczy „Terener”. - Od pewnego czasu nie było odpowiedniej chemii między trenerem i zawodnikami – dodaje Jacek Przenzak, wiceprezes ds. sportowych ŚKPR-u.
Na prośbę działaczy Terebun poprowadził mecz z akademikami z Zielonej Góry. Pożegnał się z klasą, bo zdobyte dwa punkty są dla ŚKPR-u bezcenne. Było o nie bardzo trudno, tym bardziej, że świdniczanie musieli sobie radzić bez filara obrony Christiana Motylewskiego i zdobywającego coraz więcej bramek Patryka Dębowczyka. Obaj w ostatnich kilkunastu dniach nabawili się nieprzyjemnych kontuzji palców. Motylewskiemu spadła na nie hantla, co skończyło się założeniem szwów na powstałą ranę, natomiast Dębowczyk jeszcze przed meczem z Ostrovią wybił kciuka na treningu.
To był prawdziwy horror, ale tradycyjnie już – trochę na własne życzenie. ŚKPR bardzo dobrze rozpoczął mecz i objął prowadzenie 4:0 i 7:3. Przewaga mogła być zdecydowanie większa, ale szwankowała skuteczność. To szybko się zemściło. Goście napędzani celnymi rzutami Michała Nieradko (w całym meczu aż 11 goli!) szybko odrobili straty, a nawet wyszli na prowadzenie 9:8. Do przerwy był jednak remis 10:10. Drugą połowę lepiej rozpoczęli rywale. W 37. minucie odskoczyli na 15:12, a ŚKPR miał poważne kłopoty. Obijał słupki i poprzeczki, pechowo nie dopisał też dwóch bramek (przekroczona linia i podparty rzut skrzydłowych)
Gospodarze przełamali się w ostatnich dziesięciu minutach. Tak jak na początku spotkania na wyższy poziom skuteczności w bramce wskoczył Błażej Potocki. Po dwóch golach Mateusza Piędziaka i jednym Michała Pułki w 52. minucie ŚKPR odzyskał prowadzenie (21:20). W ostatnich pięciu minutach goście dwukrotnie otrzymali kary. Gra w przewadze nie była w tym dniu wielkim atutem świdniczan, ale w decydującym momencie wykorzystali handicap. Bramkę na wagę zwycięstwa na minutę i cztery sekundy przed końcem gry zdobył Krzysztof Misiejuk. Przez ostatnie sześćdziesiąt sekund świdniczanie skutecznie przerywali akcję gości. Na dwadzieścia sekund przed końcem siły na boisku wyrównały się, karę otrzymał Konrad Krzaczyński, ale spieszący się gracze z Zielonej Góry nie zakończyli akcji rzutem. Zamiast tego popełnili błąd techniczny i jeszcze przed końcową syreną piłka wróciła do rąk gospodarzy
ŚKPR Świdnica - AZS UZ Zielona Góra 24:23 (10:10)
Przebieg meczu: 5' 3:0, 10' 5:2, 15' 7:5, 20' 7:5, 25' 8:8, 30' 10:10, 35' 12:13, 40' 14:16, 45', 17:19, 50' 18:20, 55' 21:21, 60' 23:22
ŚKPR: Potocki, Bajkiewicz, Gil - Misiejuk 5, Piędziak 5, Pułka 4, Chaber 3, K. Rogaczewski 3, P. Rogaczewski 2, Krzaczyński 1, Węcek, Rzepecki
Kary: 4 minuty
Karne: 2/1
AZS: Kwiatkowski, Długosz - Nieradko 11, Kociszewski 3, Matuszak 3, Buchwald 2, Orliński 1, Jaśkowski 1, Gintowt 1, Książkiewicz, Cenin, Szarłowicz
Kary: 8 minut
Karne: 5/5
Widzów: 150
Sędziowali: Kowalak, Marciniak (Poznań)
(skprswidnica.pl)