Była młodzież z wszystkich trzech ogólniaków i spora reprezentacja Zespołu Szkół Hotelarsko-Turystycznych. Nie tylko świdniczanie, trafiły się nawet dwie dziewczyny z Głuchołaz i Paczkowa, mieszkające w internacie. Dziś po południu wszyscy odbiorą identyfikatory i – z małymi wyjątkami po raz pierwszy – wejdą do szpitala, aby być z chorymi.
Pan Sławomir, który pracował jako street-worker, uliczny pedagog i psycholog, z młodzieżą koczującą na wielkomiejskich dworcach, z narkomanami i autostradowymi prostytutkami, zaczął od przedstawiania ciemnej strony wolontariatu. – Może się zdarzyć, że natraficie na barierę nie do pokonania. Ktoś, kto się boi psów, nie może pracować w schronisku dla psów. Osoba podświadomie obawiająca się bezdomnych nie sprawdzi się w kontaktach z nimi, będzie odczuwać opór. Jeśli ktoś z was zrezygnuje teraz, to będzie lepiej. Czasami o swoich ograniczeniach dowiadujemy się za późno. A zamiast wdzięczności często spotkamy się z agresją, co powoduje rozczarowanie.
- Poza tym, nie zdziwcie się, że z czasem pojawią się osobiste zobowiązania. Kobieta czy mężczyzna, potem dzieci, a potem kredyt... Wtedy się często rezygnuje z konieczności, bo wolontariuszem trzeba być albo na sto procent, albo wcale. A później się wraca, kiedy zobowiązania są mniejsze. Bo człowiek, który potrzebuje pomocy, wyczuwa, czy my koncentrujemy się w całości na nim, czy na własnych trudnościach. Dlatego wolontariusze to na ogół młodzież albo emeryci.
Dlaczego tu przyszli? – Czemu chcecie się spotkać z bólem, ze śmiercią? To nie są fajne rzeczy – pytał pan Sławomir. – Żeby docenić to, co mamy. Żeby zdać sobie sprawę z tego, co jest dookoła. Bo lubimy rozmawiać. Bo jeżeli ktoś już coś wycierpiał, to może mieć inne spojrzenie na życie. Bo jednak jakąś część siebie widzimy w tych ludziach – odpowiadali uczestnicy. – Tak właśnie jest – podsumował pan Sławomir. – Nieświadomie dostajemy bardzo dużo od tych, którym pomagamy. Wolontariat działa w dwie strony. Tego nie można kupić za pieniądze.
Pan Sławomir umówił się z młodzieżą za rok o tej porze. – Jeśli przyjdzie choćby połowa z was, czapki z głów. Ale pamiętajcie, że nawet po kilku miesiącach wolontariatu będziecie już umieli odróżniać duże problemy od małych i to będzie wasz wielki zysk.