Czwartek, 21 listopada
Imieniny: Janusza, Konrada
Czytających: 1778
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Świdnica: Anna Dymna o aktorstwie, pomocy niepełnosprawnym i mediach, które psują apetyt na kulturę

Poniedziałek, 15 listopada 2010, 19:03
Aktualizacja: Wtorek, 16 listopada 2010, 7:42
Autor: Karolina Osińska
Świdnica: Anna Dymna o aktorstwie, pomocy niepełnosprawnym i mediach, które psują apetyt na kulturę
Fot. Wiktor Bąkiewicz
Kiedyś bycie aktorem miało prestiż. – Mało zarabiasz, ale jesteś „kimś”, bo jesteś aktorką w Starym Teatrze – wspominała minione czasy Anna Dymna w świdnickim teatrze przy pełnej widowni. Dziś czasy są inne: wciąż mało się zarabia, ale przy tym aktor to zawód często upokarzający. Dziś Anna Dymna odbiera telefony z niedwuznacznymi propozycjami…

Dużą rolę – złą rolę – odgrywają w tym wszystkim media. One według aktorki obniżają apetyt społeczeństwa na kulturę. Karmią ludzi papką.

- Zawód aktora zamienił się w marne komedianctwo – stwierdziła z nutą goryczy w głosie Anna Dymna. Aktorka wielokrotnie powtarzała, że jest szczęśliwa, że ma 59 lat, że nie stoi u progu kariery. I broniła dzisiejszych młodych aktorów grających w serialach. Takie są czasy.

Do niej dzwonią za to na przykład panowie z propozycją: „szef ma urodziny, damy pani 10 tysięcy złotych, jak pani przyjedzie”.

- Co ja jestem gejsza, czy jakaś prostytutka? – pyta wtedy Dymna. A pan z propozycją od szefa zachęca: 15 tysięcy, 20 tysięcy… - Ale co? Będzie mnie macał? Takie są czasy teraz. Słyszę: „Pani jest artystką, pani zatańczy, a ze ktoś panią klepnie, co pani szkodzi?” – tak opowiadała dziś na spotkaniu ze świdniczanami w ramach Alchemii Teatralnej aktorka.

Opowiedział też o swojej trudnej pracy z ludźmi niepełnosprawnymi intelektualnie – sprowokowana pytaniem, jak to się wszystko zaczęło, że otworzyła fundację.

- Ja zawsze się muszę z tego tłumaczyć – rozpoczęła Anna Dymna odpowiedź. – Od siedmiu lat ciągle się z tego tłumaczę…

A zaczęło się od tego, że ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski prowadzący ośrodki dla ludzi niepełnosprawnych intelektualnie zaprosił ją do współpracy przy jakimś wydarzeniu. Anna Dymna trochę bała się ludzi niepełnosprawnych intelektualnie, bo ich nie znała, a czego człowiek nie zna – tego się obawia. Ale podjęła wyzwanie i na spotkaniu z nimi przeżyła traumę. Ci ludzie otoczyli ją, zaczęli ją całować, przytulać. Byli szczerzy i tacy prawdziwi. Spowodowali, że aktorka nie mogła przestać o nich myśleć. Dlatego coraz częściej ich odwiedzała, zaczęła im pomagać. Wkrótce rozpoczęła prace nad programem „Spotkajmy się” i coraz częściej otrzymywała propozycje wsparcia finansowego. Mogłaby je przyjmować, gdyby założyła fundację. Ale wtedy jednak jeszcze bała się, że sobie z taką odpowiedzialnością nie poradzi.

Przełom nastąpił, gdy w 2003 r. zmieniły się przepisy i grupa uczestników warsztatów terapii zajęciowej straciła prawo do tych warsztatów. Stracili sens życia. Wtedy Anna Dymna zarejestrowała fundację i wkrótce zaczęła prowadzić warsztaty terapii zajęciowej. Dziś zaś kończy budowę wielkiego ośrodka dla osób niepełnosprawnych.

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group