- Najważniejsza jest ta, na oko niepozorna maszyna – mówi ordynator oddziału, doktor Jan Zieńczuk. – To aparat Infant Flow, służy do nieinwazyjnego wspomagania oddychania u wcześniaków. Jego koszt wynosi 100 tys. złotych. Właśnie wczoraj opuścił go trzydziestotygodniowy wcześniak, ważył zaledwie kilogram. Spędził pod nim prawie tydzień i dzięki temu żyje. Wspomaganie nie jest inwazyjne, bo nie trzeba wprowadzać rurki do płuc noworodka, jak w przypadku respiratora. Na wysokości jego przepony znajduje się czujnik, który zbiera fale. Kiedy przepona robi skurcz, który warunkuje wdech, aparat podaje dziecku mieszankę tlenowo-powietrzną, a w momencie wydechu zaprzestaje działania. A więc w płucach noworodka nie gromadzi się dwutlenek węgla. To sprzęt najwyższej klasy, wprowadzony niedawno w USA i Japonii.
Niedługo szpital będzie miał drugi taki sam aparat, również dzięki Orkiestrze, na wypadek, gdyby jednocześnie pojawiły się dwa równie trudne przypadki. – Mieliśmy ostatnio rzeczywiście dwa, ale na szczęście jeden po drugim. Gdyby nie aparat, nie miałyby szans. Oczywiście, nie jest tak, że WOŚP po prostu daje sprzęt. To oznacza długie procedury u rzeczoznawców, wszystko zależy też od ilości porodów w danym szpitalu, a my w ciągu ostatniego półrocza po przeprowadzce z Westerplatte doszliśmy do liczby 1000 porodów i jesteśmy w czołówce na terenie województwa. Tysięczne dziecko urodziło się tuż przed Sylwestrem. A więc przy patologii porodów sięgającej 7 % potrzebujemy specjalistycznego sprzętu.
Dzięki wcześniejszym edycjom Orkiestry oddział otrzymał także inkubatory czy aparat do badań przesiewowych słuchu. – Jest to dla nas rzeczywiście jedno z bardzo istotnych źródeł pozyskania aparatury. – podsumowuje ordynator.