Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze, od pierwszego gwizdka sędziego inicjatywę przejęli świdniczanie. Już w 2 min. meczu w znakomitej sytuacji do zdobycia bramki znalazł się Korbecki, jednak sędzia odgwizdał wątpliwego spalonego. W 10 min. strzał Śmiałowskiego z narożnika pola karnego padł łupem golkipera gości. Biało-zieloni dyktowali w tym momencie warunki gry, a Śląsk ograniczał się jedynie do kontrataków. Po jednym z nich w 30 min. meczu Jaskółowski musiał wyciągać piłkę z siatki.
Od początku drugiej odsłony trener Pryka dał możliwość gry zmiennikom. Wprowadzenie „świeżej krwi” nie przyniosło jednak efektu. Nasza ekipa raziła brakiem pomysłu na grę, więcej piłek posyłanych było w stronę obrońców, niż do naszych napastników. Większość akcji kończyło się w środkowej części boiska. W 73 min. spotkania stratę naszych obrońców wykorzystali wrocławianie podwyższając rezultat na 2:0. Niewierzący już w sukces świdniczanie w 89 min. gry stracili kolejną bramkę, zaliczając dotkliwą porażkę 0:3.
– Jesteśmy zadowoleni z pierwszej połowy, w której staraliśmy się przejąć inicjatywę, straciliśmy niestety bramkę. W drugiej części gry, kiedy zabrakło na boisku Szuby i Ciołka nie było komu rozgrywać piłki, stąd nasza nieporadność. Zagraliśmy tym składem pierwszy i zapewne ostatni raz. Pomimo wysokiej porażki uważam, że był to pożyteczny sparing, wrocławianie są na innym etapie przygotowań i to w tym spotkaniu było niestety widać – mówi chwilę po końcowym gwizdku Robert Pryka.
Mecz meczowi nierówny, ale warto zauważyć, że Lechia Dzierżoniów, czyli nasz III-ligowy rywal z tym samym Śląskiem wygrała 2:0. W tej korespondencyjnej walce lepiej wypadła zatem ekipa Lechii. Kolejne spotkanie biało-zieloni rozegrają 24 lipca z Górnikiem Wałbrzych.
P/S: Jaskółowski, Syska, Gawryszewski, Kaszuba, (zawodnik z Ukrainy), Maziarz, Ciołek, Szuba, Śmiałowski, Marszałek, Korbecki oraz Pierzga, Staniszewski, Młocek, Miętkiewicz, Hajłasz, Kudełka, Błażyński, Lis, Olszewski, Sokół, Salamon, Chołuj